Background Image
Previous Page  11 / 20 Next Page
Information
Show Menu
Previous Page 11 / 20 Next Page
Page Background

11

DODATEK SADOWNICZY

Gazeta Jabłonka, 20.03.2019 r.

Takie problemy dotykają od jakie-

goś czasu polskie sadownictwo. Ich

główną przyczyną w perspektywie

kilku ostatnich lat jest bez wątpienia

brak handlu z Rosją. Bądźmy pew-

ni, że gdyby nie rosyjskie embargo,

nawet w sezonie tak ogromnego

urodzaju nie byłoby tak niskich cen

za nasze jabłka.

Przypomina mi się sytuacja z jesie-

ni 2014 roku, kiedy po kilkunastu

tygodniach politycznej „wojenki

z Rosją” rynek się załamał i ceny

mocno spadły. Powstało wówczas

pod siedzibą premiera tzw. „Zielo-

ne miasteczko”, w którym protesto-

wało kilkadziesiąt osób. Wiele osób

pytało nas wówczas (Związek) dla-

czego nas tam nie ma. Ta dyskusja

przeniosła się też na posiedzenie

zarządu naszej organizacji. Wyrazi-

łem wówczas zdanie, że naszą rolą,

związku branżowego, jest sformuło-

wanie realnych postulatów, zrobie-

nie własnej akcji protestacyjnej. Tak

też się stało. Jednocześnie powie-

działem, że jeśli ktoś ma wolę i in-

tencję przyłączenia się do „zielone-

go miasteczka”, niech w nimweźmie

udział. Choćby w formule solidary-

zowania się z innymi, którym dzieje

się krzywda. Ja natomiast zajmę się

wdrażaniem w życie naszych, sfor-

mułowanych w toku dyskusji postu-

latów. W tym czasie odbyłem kilka

wyjazdów do Brukseli, różnych czę-

ści świata (w tym do Rosji, Chin i

na Białoruś) po to, żeby załatwiać

nasze sprawy. Efektem naszych

związkowych (także innych organi-

zacji) działań było załatwienie moż-

liwości wycofania kilkuset tysięcy

ton jabłek i innych owoców z rynku

za rekompensatami idącymi w mi-

liony Euro, otwarcie rynków zbytu

dla polskich jabłek w kilku krajach

świata, wzmocnienie działań pro-

mocyjnych, pomoc dla poszkodo-

wanych, utrzymanie warunków i

zasad zatrudniania cudzoziemców

i....wielu innych. Teraz, po kilku la-

tach mogę też powiedzieć, że efek-

tem tych wyjazdów było też „ciche

przyzwolenie” na eksport owoców

przez Białoruś.

Z tego, co pamiętam, do „ zielonego

miasteczka” nie przystąpił wówczas

żaden z sadowników, w tym żaden

z gorących orędowników tego po-

mysłu.

Latem tego roku, w tragicznej już

wówczas sytuacji na rynku owoców

i spodziewając się jeszcze jej pogor-

szenia znów zorganizowaliśmy pro-

test. I znów z aktualnymi i realnymi

postulatami. Dla przypomnienia

oto one:

- skuteczne przeciwdziałanie do-

mniemanej zmowie zakładów prze-

twórczych,

- uruchomienie rekompensat dla

gospodarstw, które straciły docho-

dy wskutek niskich cen do hektara,

- uruchomienie limitu 500 tys. ton

jabłek na wycofanie do celów bio-

energetycznych,

- wdrożenie skutecznych wielolet-

nich umów kontraktacyjnych,

- podjęcie działań celem przywró-

cenia handlu z Federacją Rosyjską,

- uruchomienie systemu rekom-

pensat do karczowania starych sa-

dów i plantacji,

- ułatwienia w zatrudnianiu cu-

dzoziemców do prac w gospodar-

stwach.

I znów do Warszawy przyjechało

kilka tysięcy osób. I znów były róż-

ne głosy. A to, że to niepotrzebne.

A to, że może zbyt mało ostre. A

to zbyt delikatne. Po tym proteście

wznowione zostały rozmowy o

naszych pomysłach i postulatach.

Pojawiła się interwencja Eskimo-

sa, powstał zespół ds. wdrożenia

umów kontraktacyjnych, prowa-

dzimy kampanie promujące za

granicą polskie jabłka (kampania

w Egipcie to eksport „tylko” 30 tys.

ton jabłek w lutym i dziś największy

nasz zewnętrzny rynek zbytu), je-

steśmy obecni z naszą ofertą na naj-

większych targach owocowych na

świecie. Walczymy o uproszczenie

zasad zatrudniania cudzoziemców,

zmniejszenie opłat za pobór wody,

wdrożenie systemu karczowania

starych nieefektywnych, psujących

rynek sadów i o wiele innych na-

szych spraw.

Podobnie jak w 2014 roku, tak i

teraz pojawiają się głosy, że trzeba

działać inaczej, bardziej zdecydo-

wanie, wyjść na ulice, palić, wysy-

pywać, blokować.

Ja, podobnie jak w feralnym 2014

roku, uważam, że drogi do celu

mogą być rożne. Mimo mojej ne-

gatywnej oceny obecnego Ministra

Rolnictwa i błędów, choćby „akcji

Eskimos”, mimo częstego nas lekce-

ważenia, odciągania w czasie wcze-

śniej umówionych spotkań, obraża-

nia i szkalowania, dialog z resortem

prowadzić trzeba. Za kilka dni będę

po raz kolejny miał okazję pokazać

światu i Europie nasze problemy i

prosić o pomoc, tym razemw Bruk-

seli. To jest moja rola i rola branżo-

wego Związku. Jednocześnie niko-

mu nie zabraniam i nie zniechęcam

do uczestnictwa w protestach pro-

wadzonych przez inne organizacje.

Miejsc i form do wykazania swojej

aktywności jest dużo. Ważne jest,

aby cel był wspólny, poprawa sytu-

acji.

Jedno, co mnie w tym wszystkim

smuci, to zdarzające się przeciwsta-

wianie się jednej organizacji prze-

ciwko drugiej, rolnika przeciwko

rolnikowi, działacza przeciwko

działaczowi. To do niczego dobrego

nie prowadzi. Wróg nie jest wśród

nas.

I chciałbym też uniknąć sytuacji, że

Ci, którzy najbardziej dziś popiera-

ją bardziej spektakularne akcje niż

te, które prowadzi dziś Związek Sa-

downików RP, najczęściej siedzą w

domu przyglądają się i tylko szyder-

czo recenzują innych.

Sytuacja jest na tyle tragiczna, że

każdy ma możliwość wykazać się

swoją aktywnością. Dlatego niech

nikogo nie dziwi, że jedni jeżdżą na

„pokojowe” spotkania do takiego,

czy innego ministerstwa, a innych

niech nie dziwią palone opony i

wysypywane jabłka. Drogi do celu

mogą być bowiem różne, a najlepiej

jak są zbieżne.

Mirosław Maliszewski

Prezes Związku Sadowników RP

Rolnicze protesty są stałym elementem życia publicznego. Ta branża ma stałe lub cykliczne

problemy zarówno w krajach biednych (np. Indie), jak i dobrze rozwiniętych (np.Francja). Wi-

dok palonych opon na ulicach często im towarzyszy.

W sierpniu ubiegłego roku grupa

sadowników z okolic Białej Raw-

skiej, Grójca oraz Warki podjęła

decyzję o założeniu Stowarzyszenia

Polskich Sadowników Ekologicz-

nych Polski Eko Owoc, którego

głównym celem jest upowszech-

nianie ekologicznej metody uprawy

owoców i warzyw oraz propago-

wanie wiedzy o prozdrowotnych

właściwościach ekologicznych pło-

dów rolnych i roli ekologicznego

rolnictwa dla zdrowia ludzi. Z po-

czątkiem tego roku stowarzyszenie

uzyskało rejestrację do Krajowego

Rejestru Sądowego.

– Jednym z celów zawiązania stowa-

rzyszenia jest wzajemne wspieranie

członków w uprawie i pozyskiwa-

niu rynków zbytu w kraju i zagrani-

cą – mówi Jacek Sekuła, założyciel

Polskiego Eko Owocu.

Obecnie stowarzyszenie tworzy 20

sadowników i plantatorów, którzy

gospodarują na ok. 600 ha sadów i

produkują ok. 30 tysięcy ton ekolo-

gicznych jabłek. Aby zostać człon-

kiem Polskiego Eko Owocu należy

spełnić kilka warunków. Jednym

z nich jest posiadanie certyfikatu

oraz uzyskanie rekomendacji po-

zostałych członków stowarzyszenia.

– Ważnym jest, aby każdy członek

przestrzegał standardów technolo-

gicznych i etycznych, jakie narzucili

sobie założyciele – wyjaśnia Jacek

Sekuła.

Honorowymi członkami stowarzy-

szenia są: prof. dr hab. Ewa Solarska

z Uniwersytetu Przyrodniczego w

Lublinie, Sławomir Gacka prezes

zarządu ProBiotics Polska Sp. z o.o.

oraz Stanisław Kolbusz prezes za-

rządu Stowarzyszenia Ekosystem-

-Dziedzictwo Natury.

Stowarzyszenie było jednym z wy-

stawców podczas Targów Żywno-

ści Ekologicznej BIOFACH 2019 w

Norymberdze.

– Podjęliśmy współpracę z innymi

organizacjami – dodaje Sekuła. –

Uczestniczymy w posiedzeniach i

spotkaniach dotyczących rolnictwa

ekologicznego.

Współpracujemy

technologicznie z Instytutami Na-

ukowymi.

Więcej na

www.ekoowoc.pl

Pierwsze w regionie stowarzyszenie zrzeszające sadowników

i plantatorów, którzy propagują ekologiczne metody uprawy

owoców i warzyw.

Naturalność

w uprawie

Zbieżne drogi

do wspólnego celu

SPRZEDAŻ CZĘŚCI ORAZ KOMPLEKSOWE USŁUGI

W ZAKRESIE MECHANIKI MASZYN I POJAZDÓW ROLNICZYCH

MOGIELNICA, UL. SOSNOWA 2

osiedle Belweder)

Tel. 48 663 53 03

(

WULKANIZACJA

SERWIS

OPON

ZAKUWANIE

PRZEWODÓW

HYDRAULICZNYCH

AKCESORIA

BRANŻY LEŚNO

SADOWNICZEJ

ATESTACJA

I MODERNIZACJA

OPRYSKIWACZY