Podwyżki i nerwy
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 7795 razy
- Wydrukuj

Liczna grupa mieszkańców niezadowolonych z podwyżek opłat za śmieci przybyła na poniedziałkową (17 grudnia) sesję rady miejskiej w Grójcu.
Do złożenia wizyty na sesji mieszkańców skłoniła gwałtowna, ponad stuprocentowa podwyżka opłat za odbiór śmieci. Od 1 grudnia na terenie Związku Natura, który zajmuje się gospodarką odpadami w imieniu 8 gmin (Grójec, Warka, Chynów, Jasieniec, Goszczyn, Belsk Duży, Błędów, Promna), obowiązują miesięczne stawki: 21 zł (śmieci segregowane) i 32 zł (niesegregowane). Wcześniej wynosiły one odpowiednio: 10 zł i 15 zł.
Droższe składowanie
Co spowodowało tak drastyczny wzrost stawek? Duży wpływ mają na to wprowadzone przez rząd podwyżki opłat za składowanie odpadów ze 140 zł w 2018 roku na 170 zł w 2019 roku (w 2020 roku ta stawka ma wynosić już 270 zł). Zapewne nie bez znaczenia jest także fakt, że obecne przepisy nakazują wywożenie i przetwarzanie śmieci z terenu Związku Natura jedynie w radomskim RIPOK-u, zarządzanym przez spółkę Radkom. Firma ta jest więc na południowym Mazowszu monopolistą, mogącym narzucać stawki za swoje usługi bez obaw o konkurencję. Kolejne argumenty uzasadniające podwyżki to wzrost cen paliwa i kosztów robocizny.
Winią Naturę
Oburzonych mieszkańców jednak te argumenty do końca nie przekonują. Sporą część winy za podwyżki zrzucają na sam Związek Natura, który ich zdaniem generuje bardzo duże koszty. Głośno domagali się podczas sesji, by radni podjęli decyzję o opuszczeniu Natury przez gminę Grójec. Swoje zdanie uzasadniają faktem, iż pobliskie gminy, które w Związku nie uczestniczą, mają znacznie niższe stawki za odbiór śmieci (np. Nowe Miasto nad Pilicą czy Pniewy).
– Coś jest nie tak z tą Naturą. Może zróbmy jakąś obniżkę? Nawet Sopot i Piaseczno płacą mniej – mówiła Elżbieta Deryng. – My nie będziemy tyle płacić. Podwyżce mówimy „nie”.
Nie wszyscy płacą
– Uważam, że jeżeli nie zmieni się metoda naliczania opłat za odbiór odpadów, opuszczenie Natury nic nam nie da – mówił Dariusz Gwiazda. Jak uznał, opłaty powinny być naliczane od gospodarstwa, a nie od osoby. Dodał również, że muszą one obejmować także domostwa niezamieszkałe, bo tam też są produkowane śmieci. Jednocześnie stwierdził, że konieczne jest uszczelnienie systemu składania deklaracji i poboru opłat, bo wciąż wiele osób uchyla się od obowiązku płacenia za zabieranie odpadów.
Z kolei radny Jacek Stolarski, który jest równocześnie dyrektorem biura Natury, przekonywał, że utrzymanie Związku nie generuje żadnych kosztów dla mieszkańców. – Na obsługę 8 gmin przypada 12 etatów. To raptem półtora etatu na jedną gminę – zaznaczył.
Stolarski zwrócił także uwagę na to, że nie wszyscy mieszkańcy terenu Związku – zarówno stali, jak i tymczasowi – są ujęci w deklaracjach, które stanowią podstawę do naliczania opłat za odbiór odpadów. – W 2018 roku na terenie powiatu grójeckiego wydano ponad 50 tys. zezwoleń na pracę sezonową. Ukraińcy mieszkają tu przez kilka miesięcy w roku i też produkują odpady. Prawie żaden sadownik nie zgłasza swoich pracowników w deklaracjach – podkreślał.
Potrzeba alternatywy
W toku dyskusji radny Artur Moskal złożył wniosek o formalny o przegłosowanie uchwały o wystąpienie Natury przez gminę Grójec.
– Nie wiem, jaka jest zasadność takiego wniosku formalnego, skoro my nie mamy przygotowanej żadnej alternatywy. Co zrobić ze śmieciami, które nie będą odbierane? Wyrzucić do lasu albo podrzucić sąsiadowi? Stworzenie innego systemu odbioru odpadów wymaga czasu – odpowiedział na wniosek Artura Moskala inny radny Artur Szlis.
Ostatecznie wniosek Moskala poparły tylko 3 osoby, 5 było przeciwnych, a 11 wstrzymało się od głosu.
Taki wynik głosowania nie oznacza jednak, że temat opuszczenia Natury przez gminę Grójec jest zamknięty. – Radni zorientują się w sprawie. Przeanalizują wszystko. Zajmą się tym komisje i być może na kolejnej sesji rady będziemy mieli już wypracowane stanowisko – zakończył dyskusję Karol Biedrzycki, przewodniczący rady miejskiej.
Dominik Górecki