Burmistrz: aż chce się współpracować

Burmistrz: aż chce się współpracować

Rozmowa z burmistrzem Nowego Miasta nad Pilicą, Mariuszem Dziubą.

Wsłuchiwałem się w Pana wystąpienie dożynkowe i byłem pod wrażeniem mnogości inwestycji, które Państwo zrealizowaliście tylko w tym roku. Czy mógłby Pan przybliżyć naszym czytelnikom najważniejsze, te które za Wami i jeszcze przed Wami?
Rzeczywiście było tego sporo i musiałem wystąpienie dożynkowe ograniczyć do minimum, choć i tak było długie. Myślę, że jedną z ważniejszych rzeczy dla mieszkańców były drogi. Stale powiększamy ich sieć w terenie. Robimy to dwutorowo – tzn. z funduszu sołeckiego, który wydzielamy np. na zakup kruszywa, oraz poprzez budowę odcinków asfaltowych lub z kostki, których to zarówno na wsiach, jak również w mieście powstało naprawdę dużo. Jest to infrastruktura niezbędna dla mieszkańców, ponieważ niejednokrotnie dotarcie karetki pogotowia stwarzało olbrzymie kłopoty. Nie mówiąc już o codziennym życiu mieszkańców. Nie zapominamy o mieszkańcach miasta. Poprawiamy nawierzchnie, a część z nich budujemy właściwie od podstaw jak np. na osiedlu Sady. Powstały tam: instalacja wodno-kanalizacyjna, oświetlenie ulic, chodniki, a przede wszystkim drogi zostały pokryte nawierzchnią z kostki. Wreszcie mieszkańcy tego osiedla mogą się czuć komfortowo, tak jak na XXI wiek przystało. Realizujemy również inwestycje z powiatem, czego przykładem jest zadanie w Żdżarach. Może jest ono nieduże, ale wpływa pozytywnie na urok tej miejscowości. Wspólnie z lokalnymi przedsiębiorcami udało się pięknie zagospodarować centrum Żdżar. To samo chcemy zrobić w Nowym Mieście z pl. Armii Krajowej. Powstał już projekt a przetarg na wykonanie został ogłoszony. Oby znalazł się wykonawca. Mówię „oby”, bo z rozmów, które prowadzę z burmistrzami i prezydentami miast, coraz trudniej o firmy budowlane, które podejmują się realizacji zadań. Jeszcze rok temu to bezrobotni szukali pracy, teraz to pracodawcy z trudem szukają pracowników. Z powiatem i z Lasami Państwowymi w tym roku chcemy kontynuować budowę drogi w kierunku Ulowa. Jest to odcinek drogi powiatowej, ale jeszcze gruntowej. Pozyskaliśmy na to dużą dotację od Lasów Państwowych. Sporą i niezwykle kosztowną inwestycją było wykonanie I i II etapu kanalizacji burzowej na dawnym osiedlu wojskowym, na co udało się również pozyskać dofinansowanie.

Wspomniał Pan o tym, że korzystacie ze środków zewnętrznych.
W pozyskiwanie środków zewnętrznych wkładamy mnóstwo pracy, choć wiąże się to z opracowaniem szeregu dokumentacji – począwszy od projektów, uzgodnień, planów rewitalizacji, strategii rozwoju, a kończąc na planie zagospodarowania. Taki plan w naszym przypadku jest stary, źle opracowany i utrudniający inwestowanie zarówno nam, jak również samym mieszkańcom. Opracowaliśmy szereg projektów zarówno infrastrukturalnych, drogowych, wodno-kanalizacyjnych jak również typowo rekreacyjno-sportowo-turystycznych.

Może zdradzi Pan czytelnikom kilka szczegółów?
To może powiem o tych ostatnich, bo o te najczęściej pytają mieszkańcy. Powstały projekty budowy wielofunkcyjnego boiska przy liceum i gimnazjum. Mam tu na myśli powiększenie stadionu sportowego, który wreszcie będzie spełniał normy. Zaplanowaliśmy również budowę skateparku, boiska i siłowni zewnętrznej z placem zabaw na osiedlu wojskowym. I wreszcie ten największy projekt, czyli zagospodarowanie terenów nad rzeką Pilicą zarówno w Nowym Mieście, jak i w Domaniewicach. Powstaną tam prawdziwe oazy rekreacyjne dla mieszkańców. Ponad dwa lata trwało opracowanie projektu i uzyskanie pozwoleń od Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie, który jest właścicielem tego terenu. W trakcie opracowania mamy kolejne dwa projekty, których na razie nie zdradzę, a dotyczą terenów w Parku Miejskim oraz terenu za garażami przy cmentarzu.

Ambitne plany…
Tak, bo to się naszym mieszkańcom należy. Nadrabiamy też wieloletnie zaniedbania w tej dziedzinie.

Czy wystarczy budżetu, kadencji i siły na realizację tych projektów?
O to ostatnie się nie martwię, bo na razie zdrowie dopisuje. Z budżetem gorzej, ale szukamy środków zewnętrznych, niekoniecznie tych unijnych. Swoją drogą unijni przedstawiciele skarżą się na małą ilość wykorzystanych środków przez Polskę. Ale jak mamy te środki wykorzystywać, kiedy procedury rozpatrywania wniosków przez naszych urzędników ciągną się niemiłosiernie, często przez wiele miesięcy. I ma Pan rację, że może zabraknąć kadencji. Opracowane projekty jednak będą przygotowane i będzie można je realizować w następnych latach. Ja takiego komfortu nie miałem. Większość musiałem przygotować od zera.

A co z kulturą i oświatą?
Oświata, ze względu na budżet, spędza sen z powiek wielu burmistrzom, ale my, mimo że musieliśmy przejąć od starostwa dodatkową szkołę (liceum), dobrze sobie radzimy. Zgodnie z oczekiwaniami rodziców utworzyliśmy drugą szkołę podstawową z oddziałami przedszkolnymi. Działa już nowo otwarty i tak oczekiwany żłobek dla maluchów. Dużą pulę w budżecie przeznaczyliśmy na zajęcia pozalekcyjne w szkołach. I są to koła zainteresowań o różnorakim charakterze. Dodatkowo otworzyliśmy po długim remoncie Dom Kultury. Co prawda, drugie piętro jeszcze będzie wymagało kosmetycznych remontów, ale pozostałe już działają, świetnie wyglądają i odbywają się tam pierwsze zajęcia. Chcemy tam wprowadzić koła zainteresowań dla młodzieży, ale również dla seniorów. Prawie cały budynek jest wreszcie ogrzewany z kotłowni gazowej, co zapewni komfort uczęszczającym na zajęcia.

No właśnie wspomniał Pan o ogrzewaniu gazowym. Było to jeszcze do niedawna dość niespotykane sformułowanie w Nowym Mieście?
Dosłownie. Moi poprzednicy chyba się tego bali, choć wiadomo, że gaz ziemny umożliwia zupełnie inny poziom rozwoju firmom i komfort życia mieszkańcom. Brak gazyfikacji tłumaczono zawsze brakiem możliwości technicznych. My podjęliśmy ryzyko, poprowadziliśmy tę inwestycję i jesteśmy w trakcie podłączania szkół do sieci gazowej. Wiem, że wykonywane są przyłącza do instytucji i osób prywatnych. Gaz popłynie w takiej technologii, jaka była możliwa do opracowania. Natomiast cały czas toczymy rozmowy i myślę, że efekt końcowy będzie pozytywny, tzn. Nowe Miasto będzie miało gaz ziemny.

Snując plany na przyszłość, nie wspomniał Pan nic o jednostce wojskowej i Specjalnej Strefie Ekonomicznej.
Bo jeszcze trzy lata temu nikt w to nie wierzył. Kiedy na jednym ze spotkań wspólnie z marszałkiem Stanisławem Karczewskim mówiliśmy, że postaramy się reaktywować jednostkę, wszyscy nie dowierzali i uśmiechali się pod nosem. Poprzednicy przez piętnaście lat sprawiali wrażenie, że chcą ten teren jakoś zagospodarować i nic z tego nie wyszło. Nam udało się to w przeciągu dwóch. Teraz mamy olbrzymią satysfakcję i myślę, że taką samą mają ci, co w nas wierzyli. Jednostka zaś powstaje, a widać to gołym okiem. O szczegółach nie mogę mówić. Dodam tylko, że współpraca z przedstawicielami Ministerstwa Obrony Narodowej, odpowiadającymi za przywrócenie tego terenu do życia, układa się bardzo dobrze. Podobna sytuacja jest ze strefą ekonomiczną, po której pozostały wyblakłe tablice. Wspólnie z Agencją Rozwoju Przemysłu pracujemy nad tym, aby pobudzić ją do życia i stworzyć miejsca pracy.

Na sesji w Pana sprawozdaniu pojawił się jeszcze wątek zaangażowania mieszkańców w życie, nazwijmy to, kulturalne gminy.
Tak, ale nie tylko kulturalne, bo również mieszkańcy pomagają nam w realizacji projektów inwestycyjnych. Powstają grupy, stowarzyszenia, chcące coś robić dla środowiska, zmieniać ich otoczenie, organizować imprezy. Bardzo dobrze współpracują z Urzędem Gminy, a my staramy się im pomagać np. w poszukiwaniu środków. Stąd powstają altanki przy placach zabaw, doposażamy świetlice, robimy wspólnie boiska, organizujemy pikniki rodzinne. Widząc taką aktywność i zaangażowanie mieszkańców, aż chce się z nimi współpracować. Należy podkreślić bardzo duże zaangażowanie w te projekty grupy radnych, na czele z przewodniczącym oraz niektórych sołtysów. Bardzo dobra współpraca z parafiami i zgromadzeniami zakonnymi obfituje również budową boisk czy organizacją imprez środowiskowych. Tak było w Żdżarach, Łęgonicach czy w Nowym Mieście. Wspomnę tylko o wizycie prezydenta, którą zorganizowaliśmy wspólnie ze zgromadzeniem Braci Mniejszych Kapucynów, jak również z mieszkańcami – wolontariuszami. Jedno ze zgromadzeń sióstr przygotowuje piękny koncert dla mieszkańców, w którego organizację też jesteśmy zaangażowanie. Powiem Panu, że mam szczęście do tych, którzy chcą coś organizować, i robią to z wielkim zaangażowaniem. Bardzo dobra współpraca z WKU – Mokotów i płk. Muskusem czy płk Kozerą, dowódcą 1. ORel, to wzorcowe przykłady. Dzięki temu odbył się 1. Nowomiejski Piknik Militarny cieszący się wielkim zainteresowaniem – od najmłodszych po seniorów. Na przyszły rok też przygotujemy jakieś niespodzianki dla mieszkańców.

Pozostał jeszcze rok kadencji. Czy zdążycie wszystkie plany wcielić w życie?
Jak już powiedziałem, pomysłów, planów i projektów, które czekają na realizację, mamy dużo. Chcemy wywiązywać się z obietnic wyborczych, więc zapewne w przyszłym roku zrealizujemy jeszcze wiele inwestycji. Czy wystarczy czasu? Cztery lata to krótki okres w życiu samorządu, biorąc pod uwagę czas tworzenia projektów, uzyskanie pozwoleń i uzgodnień albo środków unijnych. Czego nie zdążymy wykonać, zostawimy na następną kadencję, bo chciałbym, żeby mieszkańcy mi ponownie zaufali i wspólnie pomogli tworzyć naszą małą ojczyznę w następnych latach.

Podobno przeciwnicy polityczni widzą Pana już w Warszawie, a nie na fotelu burmistrza?
To znaczy, że chyba dobrze oceniają moją pracę (śmiech). Ja mam jeszcze do wykonania wiele tu, na miejscu, w moim mieście, mojej gminie. Bez względu na barwy partyjne widzę świetną współpracę z mieszkańcami, co dodatkowo mnie motywuje do pracy na rzecz tego środowiska. Muszę więc zmartwić tych, którzy widzą mnie w Warszawie. Nigdzie się nie wybieram i oby Bóg dał dalej zdrowie i siły do pracy. Chcę pracować dla rozwoju naszej małej ojczyzny tu w Nowym Mieście, a mając takiego patrona miasta jak bł. Honorat, wierzę, że wszystko się uda.

A tak na koniec czy zechciałby Pan może ustosunkować się do ostatniego artykułu pani Barbary Gąsiorowskiej zamieszczonego w „Jabłonce”?
Właściwie powinien się do tego odnieść przewodniczący rady, bo to chyba były słowa pisane pod jego adresem. Jednak pani Gąsiorowska wspomniała też o mnie, więc pozwolę sobie to skomentować. Otóż tytuł wskazywał na to, że ma ona do kogoś pretensje. To pozostało jej jeszcze z czasów, kiedy sprawowała urząd burmistrza i do wszystkich miała pretensje. Kończyło się to procesami sądowymi, po których pani Gąsiorowska musiała przepraszać w gazetach lub zawierać ugody. Najlepiej będzie, żeby się realizowała dla dobra gminy Sadkowice, gdzie teraz pracuje, bo tamtejsi mieszkańcy tego od niej oczekują. Fakty, o których pisał pan przewodniczący Pietrucha, są niezaprzeczalne i w pełni się z nimi zgadzam.

Dziękuję za wywiad.
A ja pozdrawiam wszystkich naszych mieszkańców i czytelników „Jabłonki”.

Powrót na górę

O nas

Gazeta Jabłonka - bezpłatny dwutygodnik
Nakład - 22 000 egz. ( 44 000 egz. / mies. )

Zasięg:
- powiat grójecki,
- gmina Tarczyn,

REKLAMY
OGŁOSZENIA
ARTYKUŁY SPONSOROWANE
INSERT ULOTEK
Zapraszamy do współpracy.

Kontakt

tel./fax 48 664 57 90 kom. 501 561 143 reklama 501 561 263
redakcja@jablonka.info, reklama@jablonka.info
Adres:
Plac Wolności 5 , 05-600 Grójec (wejście od ul. Krótkiej)
Redakcja czynna:
pn.-pt. 9:00 - 16:00
soboty poprzedzające wydanie gazety

Lokalizacja