"Spadowa" ruletka
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 20470 razy
- Wydrukuj
Z końcem sezonu diametralnie spada cena skupu jabłek przemysłowych. Sadownicy stanęli przed podjęciem decyzji, czy sprzedać towar, czy czekać z nadzieją na wyższą cenę.
W związku z niskimi cenami skupu jabłek przemysłowych Związek Sadowników RP wystosował pismo do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi Krzysztofa Jurgiela z prośbą o interwencję. W ocenie związku obecna obniżka ceny jabłek przemysłowych nie ma konkretnego powodu. Cena koncentratu jabłkowego na rynkach światowych się nie zmieniła. Nie ma również zapasu koncentratu, a jego sprzedaż odbywa się na bieżąco.
- Spadek ceny nie ma nic wspólnego z sytuacją na rynku koncentratu jabłkowego - komentuje Mirosław Maliszewski, poseł na Sejm RP. - Jego ceny są stabilne. Zakłady zauważyły, że na naszych podwórkach jest jeszcze sporo jabłek, stąd te działania. Ponadto przetwórnie wiedzą, że najłatwiej obniżyć cenę powodując panikę. Sadownicy w obawie, ze cena jeszcze bardziej spadnie sprzedają owoce w każdej ofercie.
Sytuacją zaniepokojeni są sadownicy. Wielu z nich dopiero niedawno skończyła zbiory i jest gotowa do sprzedaży zgromadzonych jabłek przemysłowych. W wielu wypadkach są to dziesiątki ton „spadu”.
Cena jabłka przemysłowego przez długi czas utrzymywała się na wysokim poziomie, w granicach 40-50 groszy za kilogram. Tegoroczny sezon skupu jabłek przemysłowych zapowiadał się optymistycznie dla sadowników. Jednak wraz z końcem zbiorów na Mazowszu cena owoców do przetwórstwa spadła i wynosi 0,30 gr/kg.
- Sadowników można porównać do hazardzistów – podsumował sytuację sadownik z powiatu grójeckiego. - Musimy podjąć decyzję, czy wysypać „przemysł” czy z niepokojem poczekać na być może wyższą cenę za kilogram.
Nastroje sadowników przekładają się również na „ruch” na punktach skupu owoców.
- Po spadku ceny przyjmujemy niewiele owoców - mówi właściciel jednego z punktów skupu na terenie gminy Goszczyn. - Wcześniej sadownicy „sypali” owoce systematycznie, teraz handel w tym temacie zamarł. Wszyscy czekają na podwyżkę.
- Cały czas rozważamy jakąś formę protestu - zapowiada Maliszewski. - Nie możemy się zgodzić, że się nas ciągle „kiwa”.
Maliszewski zachęca do „trzymania” nerw na wodzy.
- Ubiegły tydzień pokazał, że zapotrzebowanie na „przemysł” jest, bo ceny znów zaczęły rosnąć. Najważniejsze to nie ulec panice i przeczekać ten trudny moment. - dodaje.
Poprzedni sezon pokazał, że pod koniec dostaw jabłek do przerobu, ceny znacząco wzrosły.
Paulina Omen - Klepacz