Wreszcie polskie jabłka na wietnamskich stołach!
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 13645 razy
- Wydrukuj
Drugi rok nie milkną rozmowy na temat łagodzenia skutków rosyjskiego embarga. Powód do dyskusji jest poważny, ponieważ przez jedną decyzją Władimira Putina nasz kraj został z ok. milionem ton jabłek rocznie, które były eksportowane na rynek rosyjski.
Skutki embarga, to także czołowy temat w bieżących dyskusjach w wielu innych krajach, szczególnie europejskich. Jak podaje Eurostat na dzień 1 marca 2016r. stan zapasów jabłek w unijnych magazynach wyniósł 2 885 284 ton. Najwięcej owoców zmagazynowanych było we Włoszech – 897,5 tys. ton, oraz w Polsce – 804,0 tys. ton. Przytoczone liczby dają dokonały obraz realnych skutków embarga - ilość jabłek jaka pozostała w normalnym roku byłaby wyeksportowana do Rosji. Należy zwrócić w tym miejscu uwagę na fakt, iż w bieżącym sezonie mieliśmy produkcję o ok. 10 % większą niż w roku ubiegłym, więc wyprodukowana nadwyżka została zagospodarowana na innych, dalekich rynkach. Jedynym z nich jest właśnie Wietnam, na który od 10 października 2015 r. możemy wysyłać nasze jabłka. Jesteśmy obok Francji jedynym krajem, który ma taką możliwość. Wietnam to odległy, ale wbrew pozorom bardzo perspektywiczny rynek dla polskich jabłek. Po wprowadzeniu embarga krok po kroku czynimy wszystko, aby chociaż część naszej produkcji wyjechała na rynki poza europejskie. Właśnie taka możliwość jest na rynkach azjatyckich. Nasz potencjał eksportowy w przypadku Wietnamu szacowany jest na 75-100 tys. ton. – podkreśla Mirosław Maliszewski, Prezes Związku Sadowników RP. Niestety musimy dostosować naszą produkcję do wymogów azjatyckich rynków, ponieważ standardy jakościowe są tam dość wysokie. Jednak moim zdaniem warto, ponieważ cena jest zdecydowanie wyższa, niż ta którą możemy uzyskać za owoce w Polsce czy Europie. – dodaje M. Maliszewski.
Nasze kraje dzieli niebagatelna odległość ponad 8 600 km i właśnie taki dystans muszą pokonać nasze jabłka, aby zagościć na stołach Wietnamczyków. To nie lada wyzwanie, ale realne do zrealizowania, ponieważ pierwsze jabłka dotarły tam już jesienią ubiegłego roku. Dynamika eksportu jest znacząca, bowiem przez trzy miesiące 2015 r. wyeksportowaliśmy ponad 252 tony, a w trzech miesiącach ponad 450 ton. Należy jednak pamiętać, że jabłka płyną ok. 50 dni dlatego muszą zostać dobrze zabezpieczone, aby ich jakość nie budziła wątpliwości na miejscu. Sprawdzonym sposobem są saszetki pochłaniające etylen włożone do każdego kartonu zawierającego 18 kg owoców, jednej saszetki w przypadku jabłek mniejszych oraz dwóch saszetek w przypadku jabłek o większej kalibracji.
Z ogromną nadzieją patrzymy na Azję, szczególnie, że w innych miejscach globu nasycenie tymi owocami jest ogromne i nie wszędzie są one popularne. W krajach położonych daleko na wschodzie Widzim y wyraźny wzrost zamożności ludzi i zwiększające się spożycie owoców. Ponadto są to państwa o bardzo licznej populacji. Wymieńmy choćby Chiny, Indie, Tajlandię, Malezję, Indonezję, czy Wietnam. Aktywność naszej branży jest tam niesamowita. Obok udziału w targach, misjach gospodarczych, rozmowach z administracjami, prowadzimy tam – jako Związek Sadowników RP - dwie duże kampanie promocyjne. Pierwszą ze SRiW o nazwie „Smaki Europy - Jakość i tradycja” i drugą z Unią Owocową „Europejskie jabłka dwukolorowe”. Obecnie planujemy złożyć wniosek do Komisji Europejskiej na kampanię informacyjno - promocyjną na rynek Wietnamu i Hongkongu pt. „Teraz jabłka europejskie”. Mamy nadzieję, że dzięki prowadzonym działaniom zmienimy dotychczasowe gusta konsumentów i na stałe nasze jabłka zagoszczą na stołach konsumentów – podkreśla Mirosław Maliszewski, Poseł na Sejm RP.
Agnieszka Dywan