Dziesiątka to za mało
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 9952 razy
- Wydrukuj
Szkoła w Brzostowcu powoli przechodzi do historii. Wszystko wskazuje na to, że to ostatni rok jej działalności.
Do Brzostowca aktualnie uczęszcza zaledwie 36 uczniów (aż o 14 mniej niż w roku szkolnym 2018/19). A perspektywy są fatalne – istnieje spore prawdopodobieństwo, że od września w szkole zostałoby zaledwie 10 dzieci w dwóch klasach. O ile prowadzenie zajęć przy tak skromnej liczbie uczniów byłoby jeszcze teoretycznie możliwe, o tyle w takiej sytuacji nie może być raczej mowy o organizacji wycieczek czy uroczystości.
Wolą większe szkoły
Szkoła, a w zasadzie zespół składający się z podstawówki i przedszkola, przegrywa nie tylko demografią, ale i z tendencją polegającą na posyłaniu przez rodziców swoich pociech do większych placówek. Z danych udostępnianych przez gminę wynika, że gdyby wszystkie dzieci urodzone w latach 2007 – 2017 i mieszkające w obwodzie przypisanym do zespołu (obwód obejmuje obszar wsi: Brzostowiec, Wężowiec, Pączew, Wólka Gostomska i Ługowice), uczęszczały do Brzostowca, placówka liczyłaby ponad 70 uczniów. Wprawdzie to wciąż niedużo, ale z drugiej strony nie tak mało, by nie mogła z powodzeniem funkcjonować.
Zostawmy teorię. Praktyka jest taka, że okoliczni rodzice lawinowo wybierają dla swoich dzieci większe szkoły, przede wszystkim te w Mogielnicy i Nowym Mieście nad Pilicą.
Co najmniej czworo
Sytuację doskonale obrazują słowa Urszuli Matysiak, dyrektor placówki w Brzostowcu, jakie wypowiedziała 3 lutego na posiedzeniu Komisji Oświaty i Spraw Społecznych. Zacytujmy tylko fragment jej wypowiedzi: – W pierwszej klasie w przyszłym roku byłoby dwóch uczniów. Jednak mama jednego z nich poinformowała, że zabierze swoje dziecko do Mogielnicy, łącznie ze swoim drugim dzieckiem, które uczęszcza do trzeciej klasy. Następna mama, której dziecko chodzi do trzeciej klasy, także przenosi je do Mogielnicy. W takiej sytuacji w klasie zostanie tylko dwoje uczniów. A ustaliliśmy w regulaminie organizacyjnym, że oddział poniżej czterech uczniów nie może istnieć […] Z obecnej klasy czwartej odejdzie uczeń, a razem z nim odejdą jego siostry chodzące do klasy piątej.
Na tej samej komisji pani dyrektor poinformowała, że wśród rodziców przeprowadzono ankietę, w której mieli oni określić, gdzie zamierzają posłać swoje dzieci w przypadku likwidacji szkoły w Brzostowcu. – 6 uczniów wybierałoby się do ZSO w Mogielnicy, 2 do Publicznej Szkoły Podstawowej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Mogielnicy, 3 do Zespołu Szkół Publicznych w Michałowicach i dosyć druga grupa do Publicznej Szkoły Podstawowej w Nowym Mieście nad Pilicą – poinformowała Urszula Matysiak.
Zamiana w filię
Co ciekawe, placówka nie zostanie formalnie całkowicie zlikwidowana, lecz przekształcona w filię Zespołu Szkół Ogólnokształcących (ZSO) im. Jana Kilińskiego w Mogielnicy. – Będzie to po prostu filia bez uczniów – mówi burmistrz Sławomir Chmielewski. – Zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie, ponieważ przepisy dotyczące zamykania szkół są kuriozalne. Po prostu droga do likwidacji będzie łatwiejsza, jeśli placówkę najpierw przekształcimy w filię.
27 lutego rada gminy przegłosowała więc uchwałę przekształcającą Zespół Publicznej Szkoły Podstawowej i Publicznego Przedszkola w Brzostowcu (tak brzmi pełna nazwa placówki) w filię ZSO. Rękę „za” podniosło 12 radnych. Od głosu wstrzymał się jedynie Włodzimierz Wasiak, który jest reprezentantem Brzostowca w radzie.
Bez teorii spiskowych
Jak zapewnia burmistrz, nauczyciele zatrudnieni w Brzostowcu na pełen etat nie muszą martwić się o pracę. – Dla nauczycieli zostaną przygotowane miejsca w obu szkołach w Mogielnicy. Możliwe będzie utworzenie dla nich etatów, ponieważ wyrażę zgodę na funkcjonowanie mniejszych klas – tłumaczy samorządowiec. – Wiem, co to znaczy być nauczycielem. I podejmę do tego tematu z zaangażowaniem – dodaje.
A co po zakończeniu roku stanie się z budynkiem, w którym uczą się dzieci? Tego na razie nie wiadomo. – Trudno w tej chwili dywagować. Nie jesteśmy w stanie powiedzieć. Jeśli padną jakieś propozycje, to je rozważymy – odpowiada burmistrz. – Mam tylko jedną prośbę: żeby nie knuć teorii spiskowych. Ani ja, ani radny z Pączewa [Włodzimierz Wasiak – red.], ani przewodniczący rady [Grzegorz Michalski – red.] nie zamierzamy tego budynku wykupić.
Konkurs musi być
Na koniec mały absurd. Mimo iż z końcem sierpnia placówka przestanie być samodzielną szkołą i stanie się jedynie filią, do której nie będą nawet uczęszczać dzieci, to gmina i tak musi ogłosić konkurs na jej dyrektora. – W kwietniu kończy się okres powierzenia obowiązków pani dyrektor Matysiak. Przepisy nie zezwalają na to, by ponownie powierzyć jej obowiązki, nie ogłaszając konkursu. Musimy więc zorganizować konkurs – wyjaśnia Sławomir Chmielewski.