Cześć i chwała pułkownikowi
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 2962 razy
- Wydrukuj
Mieszkańcy gminy w minioną niedzielę upamiętnili 196. rocznicę śmierci pułkownika Jana Kozietulskiego, jednego z największych synów belskiej ziemi.
Patriotyczne święto rozpoczęło się mszą w kościele pod wezwaniem św. Trójcy w Belsku Dużym, gdzie w 1821 roku zgodnie z jego ostatnią wolą pochowano pułkownika Jana Kozietulskiego. W nabożeństwie wzięli udział mieszkańcy gminy, a wojskową asystę honorową pełnili żołnierze 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej, członkowie Szwadronu Honorowego 3 Pułku Szwoleżerów Mazowieckich, kultywującego tradycję rozformowanego w 1939 roku 3 Pułku Szwoleżerów Mazowieckich im. Pułkownika Jana Kozietulskiego oraz członkowie grupy rekonstrukcyjnej z Warki.
Pieśni, salwa i grochówka
Uroczystość upamiętniającą postać pułkownika uświetnił piękny koncert pieśni patriotycznych w wykonaniu uczniów gimnazjum im. Zdzisława Jastrzębiec Peszkowskiego oraz członków chóru z parafii św. Wojciecha Biskupa Męczennika w Lewiczynie, którym dyrygował Marcin Pyra. W belskim kościele zabrzmiały m. in. dźwięki i słowa „Roty”, słynnego utworu „Marsz, marsz Polonia” czy też mniej znanej pieśni „Nie masz nad leguna”.
Wojskowo - patriotyczny charakter uroczystości podkreśliła salwa honorowa z broni czarnoprochowej w wykonaniu Grupy Rekonstrukcji Historycznej Warka. Uczestników święta poczęstowano także wojskową grochówką.
W służbie Napoleonowi i ojczyźnie
Jan Leon Hipolit Kozietulski herbu Abdank przyszedł na świat w 1778 roku w Skierniewicach. Był pułkownikiem polskich wojsk, dowódcą 3. szwadronu 1. Pułku Lekkokonnego Polskiej Gwardii Cesarskiej, który walczył u boku Napoleona pod Somosierrą (1808), Wagram (1809) i Berezyną (1812), oraz dowódcą 3. Pułku Eklererów Gwardii Cesarskiej. Wziął także udział w słynnej Bitwie Narodów pod Lipskiem (1813). Kozietulski jako pierwszy Polak otrzymał Order Zjednoczenia, nadawany w Cesarstwie Francuskim za zasługi wojenne i cywilne.
Podczas licznych walk wielokrotnie odnosił rany. Na przykład po bitwie pod Wagram pisał do matki: „Co do mnie, miałem dużo szczęścia. Dostałem kilka ciosów szablą w czako, co mi sprawiło więcej bólu niż głęboka rana, bo całe lewe oko i część twarzy są niebieskie, ale to bagatela, niepokoi mnie kontuzja od dużego pocisku, którą dostałem w lewe ucho, bo czuję ciągle duży ból i nic a nic nie słyszę.”
Mówiąc o związkach pułkownika z Belskiem Dużym i okolicami, należy wspomnieć przede wszystkim o jego latach młodzieńczych, kiedy to odwiedzał w Małej Wsi swoją siostrę
Klementynę, żonę Józefa Walickiego, właściciela tutejszych dóbr. Natomiast w kościele pod wezwaniem św. Trójcy w Belsku Dużym zakończyła się ziemska droga dzielnego pułkownika – w krypcie belskiej świątyni złożono bowiem jego ciało na wieczny spoczynek. Dziś nazwisko kawalerzysty, bohatera kampanii napoleońskiej upamiętnia tablica zawieszona w nawie kościoła. Jego imieniem nazwano także ulicę w Belsku Dużym, przy której mieści się m. in. budynek urzędu gminy.
Dominik Górecki