Powróćmy jak za dawnych lat
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 1021 razy
- Wydrukuj
Kto z nas nie powraca pamięcią do dawnych lat? Wydaje się, że to zjawisko, zajmuje nas wszystkich, niezależnie od wieku. Ja nieustannie wspominam skrzypiące drzwi i podłogi w zaczarowanej szkole w Zalesiu, do której chodziłam.
I o ile malowniczy, drewniany budynek mojej podstawówki pozostał w Zalesiu, o tyle jego duch przeniósł się do Lipia oraz rozproszył wraz z nauczycielami po okolicznych szkołach. Teraz życie lipian i innych mieszkańców okolicznych wsi skupia się w tamtejszej szkole. Za sprawą Janiny Bachowicz i jej męża Darka, lipski ryneczek zapełnia się co jakiś czas licznymi samochodami, z których ludzie wędrują ku rozbrzemiewającej muzyką szkole.
W niedzielę 29 stycznia powróciłam tam jak za dawnych lat, aby posłuchać piosenek, pośpiewać razem z chórem i całą salą gości, którzy się tam pojawili. Jest w Lipiu chór dorosłych - nie ma jeszcze swojej nazwy - ale już dwukrotnie w niedzielne wieczory zapewniał nam muzyczne atrakcje. Spotykają się i z nieskrępowaną radością śpiewają - Hanna Rybak, Katarzyna Skarzyńska, Danuta Sokołowska, Małgorzata Słomka, Magdalena Kuś, Renata Rupiewicz, Anna Witczak, Magdalena Łukasiak, Zenon Lotolc, Janusz Sakowski, oraz muzykanci – Mariola Noga (skrzypce), Dariusz Trójkowski (gitara), Artur Jeżewski (akordeon) Dominik Melon (akordeon), Andrzej Pobudkiewicz (gitara). Arcymistrzem tego wydarzenia był Dariusz Bachowicz, który grał jednocześnie na organach.
„Seksapil to nasza broń kobieca”, „Brunetki, blondynki”, „Dziś panna Andzia ma wychodne”, „Umówiłem się z nią na dziewiątą”, „Czy tutaj mieszka panna Agnieszka?”, „Ach, śpij kochanie”, „Już taki jestem zimny drań” - były chwile gdy się śmiałam, gdy wzruszałam i gdy motyle na mojej sukience drgały wraz z emocjami solistów śpiewających ze sceny.
Szlagiery płynące ku nam zapowiadali konferansjerzy w osobach: Julii Jakubczyk i Bartka Leguckiego, zespołowi pomagali doświadczeni kelnerzy: Aleksandra Dębowska i Bartosz Jakubczak. Dwukrotnie z ostatnich rzędów poderwała nas na równe nogi profesjonalna baletnica i uczennica lipskiej szkoły - Maja Skarzyńska, którą wszyscy chcieli zobaczyć. Toż spotkać prawdziwą baletnicę na wsi to nie lada rzadkość. Całość przyozdobiła własnoręcznymi dekoracjami – Marlena Wąsek. W przerwie rodzice uczniów częstowali nas pysznymi, domowymi wypiekami. Salę na ten wieczór przygotowali zawsze chętni pracownicy z obsługi.
Wszystkim im należą się wielkie brawa. Dzięki nim mogliśmy doświadczyć terapeutycznej i relaksującej mocy śpiewu, spotkać dawnych znajomych ze szkoły oraz poczuć jak wielkie znaczenie ma lokalna wspólnota, którą współtworzymy.
Joanka Szewczyk