Kontrolą w cwaniaków i wyzyskiwaczy
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 11850 razy
- Wydrukuj
Znów jak bumerang powrócił problem paskarskich cen oferowanych polskim rolnikom.
Do tej pory było tak. Rolnicy manifestowali swoje niezadowolenie. Minister Rolnictwa rozkładał ręce i mówił, że nie ma wpływu na prywatne zakłady z obcym kapitałem. Przez pewien czas trwała jałowa dyskusja, jak można sytuację uzdrowić.
I tak po 14 latach egzystencji w UE jesteśmy w punkcie wyjścia. PSL będąc w opozycji krzyczy najgłośniej, jak to źle się dzieje, chociaż będąc u władzy, nie zrobili nic dla poprawy sytuacji. Obecna sytuacja rolników jest rzeczywiście nieciekawa. Widać jednak światełko w tunelu. Problemem żerowania zakładów przetwórczych na ciężkiej pracy producentów owoców zainteresował się premier Mateusz Morawiecki. Problem dostrzega również nowy minister rolnictwa. Jeśli słowa zostaną przekute w czyny, to tych dwóch energicznych polityków może sprawić, że polski rolnik będzie traktowany jak podmiot, a nie przedmiot. Swój optymizm opieram na faktach, że obecny rząd rozwiązuje problemy zwykłych obywateli. Najwyższy czas na zajęcie się rolnictwem. Skomasowane kontrole zakładów przetwórczych są dostatecznym sygnałem, że żarty się skończyły.
Przetwórcy już podnieśli cenę jabłek przemysłowych do poziomu 35 gr/kg loco zakład. Należy wyjaśnić, dlaczego przez kilkanaście lat Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie dopatrzył się zmowy cenowej. Takie zmowy cenowe dostrzegali wszyscy tylko nie urzędnicy z UOKiK, których wynagradzamy z naszych podatków. Jako członek zespołu, który ma się zająć wzorem umowy kontraktacyjnej pod patronatem Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, będę postulował, aby znalazły się tam zapisy o cenie minimalnej. Przykład Francji świadczy o tym, że nie stoi to w sprzeczności z prawodawstwem unijnym.
W stosunku do zakładów zmuszających polskich rolników do zbywania produktów po cenach dumpingowych rząd powinien przyjąć strategię „Będziemy Was dotąd drobiazgowo kontrolować, aż zaczniecie traktować polskich producentów podmiotowo”. Należy rozwiązać problem sprowadzania wszelkich produktów pochodzenia rolniczego z zewnątrz. W traktacie akcesyjnym z UE widnieje zapis, że podmioty z kapitałem zagranicznym (dotyczy to również wielkopowierzchniowych sieci handlowych) mają obowiązek zaopatrywania się w 50% w produkty pochodzenia krajowego. Jednak Minister Rolnictwa może podnieść ten próg do 75%. Należy to zrobić jak najszybciej. W dalszej perspektywie trzeba postawić na repolonizację utraconych zakładów przetwórczych. Jesteśmy potęgą w produkcji owoców, ale jednocześnie nasz potencjał przetwórczy porównywany jest do potencjału reszty unijnych krajów razem wziętych. W świetle tych faktów mówienie o nadprodukcji to demagogia.
Nasuwa się pytanie „dlaczego już szósty tydzień trwa skup wiśni po paskarskich cenach”. Jeżeli jest nadprodukcja, to skupowana jest tylko określona część, a reszta zostaje niezagospodarowana. Przykład ten świadczy o tym, że cwaniacy dorabiają się na ciężkiej pracy polskich producentów. Premier i minister rolnictwa powinni udowodnić, kto w tym kraju rządzi. Jestem przekonany, że po pełnej realizacji rządowego programu wobec wsi polityka wyzysku polskiego rolnika się skończy. Aby tak się stało, naszym obowiązkiem jest konstruktywne sygnalizowanie rządzącym o wszelkich nieprawidłowościach. Najgorsza z możliwych to postawa wazeliniarza, który dla zachowania stołka twierdzi, że rolnicy są zadowoleni i zachwyceni. Zbliżają się wybory i pilne zadanie do zrealizowania – rozejrzeć się za wazeliniarzami. Na zakończenie podzielę się z Państwem optymistyczną informacją. Jeśli wyczerpują się możliwości dotarcia do rządzących niezawodnym, jak do tej pory kołem ratunkowym jest minister Marek Suski. Panie Ministrze za dotychczasową skuteczną pomoc serdecznie dziękuję.
Leszek Kumorek
Przewodniczący Rady
Powiatu Grójeckiego.
Przewodniczący Sekcji Ogrodniczej NSZZ Rolników
Indywidualnych „Solidarność”