Czy mechanizm wycofywania jabłek psuje czy ratuje rynek ?
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 18204 razy
- Wydrukuj
Zdania na ten temat są podzielone, a prawda jak zawsze leży po środku. Sezon 2015/2016 jeszcze jesienią minionego roku zapowiadał się obiecująco.
Wskazywała na to zarówno wysoka cena jabłek przemysłowych jak i deserowych, która kształtowała się na poziomie 1,00 zł/kg. Dlatego wielu sadowników liczyło w obecnym sezonie na taką sytuację, jak wiosną 2015 roku, kiedy to brak towaru na rynku wywindował cenę do blisko 2,00 zł/kg. Dziś wszystko wskazuje na to, że będzie na odwrót i wiosna przyniesie katastrofalnie niskie ceny. Wszyscy przyzwyczailiśmy się do łatwego handlu z Rosją, która w ostatniej dekadzie dominowała pod względem importu owoców i warzyw, głównie jabłek z Polski zagospodarowując 1/3 naszej produkcji. Po wprowadzeniu embarga ta tendencja zatrzymała się i już drugi sezon stanęliśmy w obliczu brutalnej prawdy.
- Nie jesteśmy szybko w stanie zastąpić Rosji jednym czy dwoma nowymi rynkami azjatyckimi. Rosja nadal będzie największym importerem owoców i warzyw na świecie. A m.in. nasz handel będzie związany z sytuacja polityczną w Europie i na świecie. Bez możliwości dotarcia na rynek rosyjski, nie jesteśmy w stanie przestawić produkcji tak, aby spełniała wymagania rynków azjatyckich – podkreśla Mirosław Maliszewski, Prezes Związku Sadowników RP.
Embargo, co wielokrotnie jest podkreślane miało dwa pozytywne aspekty: w kraju dzięki społecznym inicjatywom w roku 2015 r. spożycie jabłek wzrosło do poziomu 16 kg/osobę i za granicą - cały świat dowiedział się o tym, że Polska była największym producentem i eksporterem jabłek w Europie i na świecie. Obecnie problemy w handlu ma nie tylko Polska, ale cała Unia Europejska bowiem w chłodniach są ogromne zapasy, które szacowane są na poziomie ok. 4,2 mln ton jabłek - to o 9% więcej niż w roku ubiegłym. Ale to niestety nasz kraj ma największe zapasy kształtujące się na poziomie 1,9 mln ton, w tym ponad 400 tys. ton Idareda, który w normalnym sezonie w masowych ilościach byłby eksportowany do Rosji.
- Musimy pamiętać o żelaznej zasadzie w handlu, że to rynek i konsument decyduje o zakupach, a nie producent. Mamy dobre produkty, które są nie tylko chętnie kupowane w Polsce, ale także wygrywają międzynarodową konkurencję. Jednak musimy je sprzedawać wtedy, kiedy jest na nie popyt, a nie wtedy kiedy uważamy, że osiągniemy najwyższą cenę. Wspólna sprzedaż poprzez grupy producenckie to także nasz wspólny sukces – podkreśla poseł Mirosław Maliszewski.
Początek bieżącego sezonu pokazał nam właśnie taki trend. Kiedy w miesiącach jesiennych było zainteresowanie na rynkach zewnętrznych naszymi jabłkami w niezłej cenie oscylującej w granicach 1-1,2 zł/kg sadownicy skrupulatnie zamykali je w chłodniach. Obecnie są trudności na rynku i stosunkowo małe zainteresowanie naszym towarem. W tym miejscu warto ponownie zadać tytułowe pytanie: czy to mechanizm wycofywania jabłek psuje czy ratuje rynek? A może nieświadomie sami doprowadzamy do takiego stanu rzeczy? Pamiętamy sezon 2014/2015 kiedy 1 sierpnia 2014 r. Rosja wprowadziła embargo, a zakłady przetwórcze wykorzystując sytuację skupiły jabłka przemysłowe za bezcen oferując 0,10 zł/kg. Wówczas tysiące polskich gospodarstw dzięki możliwości oddania jabłek do banków żywności, uzyskując przy tym zadawalającą cenę mogły przetrwać do następnego sezonu. Do lutego 2015 r. produkcja słabszej jakości została zdjęta z rynku i dzięki temu jabłka wysokiej jakości osiągnęły wysoką cenę na zagranicznych rynkach. Naszym zdaniem duży wpływ na cenę polskich jabłek wiosną 2015r. miała konferencja zorganizowana przez Związek Sadowników RP w lutym ubiegłego roku w ramach realizowanej tam trzyletniej kampanii „Jabłka każdego dnia”, w której wzięli udział liczni przedstawiciele prasy, administracji państwowej oraz importerów. Co w takim razie stało się w bieżącym sezonie? Czynników jest wiele: większa produkcja w całej Unii Europejskiej, większa produkcja w Chinach przy jednoczesnym mniejszym imporcie, niesprzyjająca polska i unijna polityka wobec Rosji, oraz wstrzymywanie sprzedaży jabłek przez sadowników jesienią minionego roku. Najmniej negatywnych skutków spowodował mechanizm wycofywania jabłek z rynku przez organizacje charytatywne, bowiem dzięki niemu zagospodarowane zostanie 300 tys. ton jabłek w atrakcyjnej cenie. W tym miejscu koniecznie trzeba zwrócić uwagę na fakt, że dzięki temu mechanizmowi od początku bieżącego sezonu cena jabłek przemysłowych utrzymuje się na dobrym poziomie. Dlaczego? Być może dlatego, że zakłady przetwórcze nie były w stanie podjąć ryzyka obniżenia ceny, w obawie nie kupienia wystarczającej ilości surowca, który potrzebny był im do produkcji koncentratu posiadającego światową renomę.
ZSRP