Umowy kontraktacyjne z przetwórniami
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 17912 razy
- Wydrukuj
Od kilku lat w Unii Europejskiej trwa dyskusja na temat niskich cen uzyskiwanych przez rolników. Dane pokazują, że pomimo wygrywania międzynarodowej konkurencji przez żywność wytwarzaną w UE, co wyraźnie widać w statystykach eksportowych, to udział w tym samych producentów jest niewysoki.
Oznacza to, że zyski czerpią głównie duże firmy przetwórcze i korporacje handlowe. Podobnie wygląda sytuacja na rynku wewnętrznym. Jeszcze nie tak dawno - 10 lat temu - cena, jaką dostawał rolnik za swój produkt stanowiła 40-50% ceny detalicznej (na tzw. półce sklepowej). Dziś jest to tylko około 30%, przy czym ceny towarów finalnych wzrosły tylko nieznacznie. Oznacza to, że w tym czasie wzmocniły się niekorzystne trendy i to przetwórcy oraz handlowcy zyskali najbardziej, kosztem rzecz jasna rolników.
Właśnie to zjawisko zachęciło unijnych urzędników do podjęcia próby przeciwdziałania mu. W 2013 roku sfinalizowane zostały przepisy, na mocy których poszczególne państwa członkowskie, w tym Polska, mają wdrożyć do swojego prawa krajowego system umów, które mają zapobiec wykorzystywaniu przewagi rynkowej dużych operatorów rynkowych wobec drobnych dostawców. Wydano zalecenie, żeby handel surowcami rolnymi odbywał się na podstawie partnerskich umów.
Związek Sadowników RP od lat mówi, że aby zapobiec trwającej latami nieuczciwej gry ze strony przetwórni umowy powinny mieć charakter wieloletnich umów kontraktacyjnych, w których zawarta byłaby cena oraz ilość surowca będącego przedmiotem obrotu i określenie parametrów jakości. Naszym zdaniem pozwoliłoby to na kilkuletnie planowanie zarówno rozmiarów produkcji, jak i zapewnienia opłacalności danej uprawy. Podobnego zdania są też inne organizacje zrzeszające plantatorów. Uważamy, że tego typu umowy byłyby korzystne dla obu stron. I my, i przetwórcy mieliby pewność zakupu i sprzedaży określonej w umowie ilości owoców po z góry ustalonej, odpowiadającej rynkowym możliwościom cenie. Na pewno ustabilizowałoby to rynek, zapobiegło huśtawkom cen i w przypadku lat z dużym urodzajem uniemożliwiłoby kupowanie od nas owoców za bezcen.
Z ogromną nadzieją oczekiwaliśmy na działania w tym zakresie ministra rolnictwa. Tymczasem, bez konsultacji z naszą branżą, od 11 lutego weszły w życie długo oczekiwane przepisy w …nieoczekiwanej wersji. Otóż zamiast zaproponowania sztywnego w swoich wymaganiach wzoru umowy, pozostawiono stronom niemal zupełną dowolność w określaniu warunków dostawy owoców do zakładów. Oznacza to, że nadal to właśnie przetwórnie będą dyktować warunki. Nie ma więc ani wieloletnich umów, ani jakichkolwiek warunków cenowych. Jest za to zobowiązanie plantatorów do podpisywania umów, nazwijmy to wyraźnie - umów dostarczenia na warunkach i zasadach narzuconych przez przetwórnie.
Niektóre firmy już proponują rolnikom podpisanie takiej właśnie umowy. Przy cichym przyzwoleniu polskich władz proponują skandaliczne warunki, gdzie zobowiązujemy się do dostaw określonych ilości owoców, odpowiedniej jakości po cenie… dnia. Czyli zamiast wzmocnienia naszej roli wobec odbiorcy (przetwórni) staniemy się dostarczycielami taniego surowca pod rygorem kary za niewywiązanie się. To bardzo szkodliwy system i całkowicie nie odpowiadający nie tylko zaleceniom Komisji Europejskiej, ale też polskim interesom, szczególnie sadownikom. Będziemy nadal wykorzystywani i to w majestacie prawa.
Cały nasz kilkunastoletni trud poszedł na marne. Rynek nadal będzie zdominowany przez wielkich graczy i to właśnie oni będą nadal ustalać ceny. My będziemy musieli produkować, dostarczać i otrzymamy za to tyle, ile będzie chciał nam dać przeważniezagraniczny właściciel przetwórni. Szkoda, że w procesie ustalania warunków relacji sadownik-przetwórca nikt nie chciał słuchać głosu środowiska sadowniczego, w tym Związku Sadowników RP.
Mirosław Maliszewski
Prezes ZSRP