Ule do sadu - po co i jakie? Część I
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 12275 razy
- Wydrukuj
W ostatnich latach coraz większą popularność zyskuje wprowadzanie uli do sadu. Często nie są to ule z pszczołą miodną lecz z pszczołą samotnicą - murarką ogrodową.
Co skłania sadowników do wprowadzania zapylaczy na plantacje?
Rolnictwo w ostatnich latach bardzo się zmieniło. Powszechna chemizacja, coraz większe obszary monokultury, brak naturalnych siedlisk sprawiły, że ilość dzikich zapylaczy bardzo się zmniejszyła. Ilość sadów i plantacji jeszcze 20-30 lat temu była nieporównywalnie mniejsza niż w latach obecnych. Należy pamiętać, że wszystkie najważniejsze gatunki sadownicze uprawiane w Polsce są owadopylne. To od pracy owadów zależy ilość i jakość plonów uzyskiwanych przez sadowników. Coraz większa globalizacja, embargo na rynek rosyjski, konkurencja między poszczególnymi państwami o rynki międzynarodowe sprawia, że coraz większą uwagę poświęca się jakości. To wszystko sprawia, że wielu sadowników zdecydowało się wprowadzać ule do sadu, aby móc wyprodukować owoce o najwyższych parametrach. Wśród sadowników istniało przekonanie że w Chinach kwiaty zapylane są przez ludzi pędzelkami. W Polsce nie jest to możliwe ze względu na coraz większy deficyt siły roboczej a co za tym idzie coraz droższą pracę. Powstał już prototyp pszczoły robota ale doskonale wiemy że nic nie zastąpi owadów.
Wpływ zapylaczy na ilość i jakość uzyskiwanych plonów
Większość spożywanych przez człowieka owoców i warzyw wymaga pszczół do zapylenia. Szacuje się, że w jabłoniach tylko nieco ponad 3% kwiatów zostaje zapylonych bez udziału pszczół, natomiast przy udziale owadów zapylających wartość ta wzrasta do nawet 20% - średnio jest to 13%. Wynika z tego, że dzięki owadom plony jabłek mogą wzrosnąć nawet 4 krotnie. Nie bez znaczenia jest fakt, że dobrze zapylone kwiaty wydają większe, bardziej wyrównane oraz lepiej się przechowujące owoce. To od ilości pestek w owocach zależy czy owoc będzie wyrównany i jak długo będzie można go przechowywać bez utraty jędrności. Konsumenci wymagają coraz lepszej jakości i dostępności owoców przez długi okres. W przypadku owoców jagodowych najczęściej zapylacze stosowane są na plantacjach owoców deserowych np. borówka amerykańska, porzeczka czy truskawka. Czym więcej razy odwiedzony kwiat przez owady tym więcej ma nasion przez co osiąga większe rozmiary. W przypadku truskawki ilość owoców z plantacji zapylanej i nie zapylanej jest taka sama. Plony natomiast mogą być 30% wyższe ponieważ owoce pochodzące z plantacji zapylanej są bardziej wyrównane i większe. Nie bez znaczenia jest fakt, że koszty zbioru większych owoców są niższe. Szacuje się że w samej Europie wartość zapylenia upraw to około 23 mld euro. Świadomi sadownicy wiedzą, że tylko najwyższej jakości owoce można sprzedać za przyzwoitą cenę. Dlatego właśnie wstawiają ule do sadu. Coraz częściej można zauważyć ule również w sadach pestkowych tj. czereśnia, śliwa czy wiśnia.
Owady zapylające ale jakie?
Najbardziej znane ze wszystkich owadów zapylających są pszczoły miodne. Ich przewaga nad innymi zapylaczami wiąże się z ilością dostępnych pszczół na wiosnę. Średnio wiosną w jednym ulu jest kilkanaście tysięcy pszczół robotnic, które mogą oblatywać kwiaty. Największą wadą dla sadowników jest bardzo duża pracochłonność związana z utrzymaniem pszczół miodnych we własnym gospodarstwie. Prowadząc profesjonalne gospodarstwo sadownicze nie ma czasu aby walczyć z warrozą, pobierać miód, pilnować rójek, zbijać ramki, zatapiać węze itd. Można zaprosić pszczelarza do współpracy aby wstawił swoje ule do sadu. Często problem polega na tym, że w podobnym czasie co uprawy sadownicze kwitnie rzepak. Jest to bardzo miododajna uprawa dlatego pszczelarze wolą wstawiać swoje ule zamiast do sadu to na uprawy rzepaku. Pszczelarze boją się również podtrucia pszczół może nie przez gospodarza do którego wstawiają lecz przez jego sąsiadów których sady z nim graniczą.
Druga część artykułu w kolejnym numerze
mgr inż. Przemysław Kapka