Wydajemy pieniądze rozważnie
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 7353 razy
- Wydrukuj

Rozmawiamy z Jackiem Stolarskim, burmistrzem Grójca.
Zacznę od dość nietypowego pytania. Czy jest Pan zmęczony? Taką tezę przedstawił ostatnio jeden z lokalnych polityków…
To jest pytanie nietypowe, tak jak Pani zaznaczyła. Taką tezę przedstawił nie lokalny polityk, a ogólnopolski, ale nie wiem na jakiej podstawie, ponieważ nie rozmawiałem z nim już chyba od czterech lat. Wkładanie w moje usta wypowiedzi jest nieuprawnione. Pan prezes partii rządzącej w kraju kilka dni temu wypowiedział się w telewizji, że ma 69 lat i nie idzie na emeryturę bo jest jeszcze młody. Ja jestem młodszy od niego o pięć lat, nie mam emerytury i mam ochotę jeszcze popracować. Życzyłbym wszystkim młodym politykom tyle energii i zapału ile ja mam.
Przeglądając Pana program wyborczy sprzed 4 lat widzimy, że udało się go zrealizować, ale nie w pełni. Kilka obietnic pozostaje w „pamięci”, są to modernizacja targowiska przy ul. Mszczonowskiej, adaptacja zalewu w Głuchowie, budowa ścieżki zdrowia dla biegaczy.
To taki wyborczy rachunek sumienia. Z tego co przeanalizowałem, to udało się zrealizować obietnice w 70 procentach. To bardzo dużo. W ubiegłym roku zmodernizowaliśmy targowisko, wymieniliśmy zadaszenia, nawierzchnię oraz ogrodzenie, a po sąsiedzku wybudowaliśmy parking na ponad 60 miejsc, który był strzałem w dziesiątkę. Poza dniami targowymi jest on alternatywą dla kierowców, którzy nie chcą korzystać z płatnej strefy parkowania przy rynku. Planujemy kolejną przebudowę tego rejonu, która będzie polegała na rozbudowie parkingu oraz budowie oddzielnego wjazdu z ul. Mogielnickiej. Przy ulicy tej znajduje się drewniany budynek komunalny, który po wybudowaniu nowego obiektu przy ul. Kościelnej będzie wyburzony. Założenie jest takie, aby uszczelnić połączenie ulic. Obecnie jedynym połączeniem ul. Mogielnickiej z ul. Mszczonowską jest podróż ulicami przy Placu Wolności.
Co zatem z zalewem w Głuchowie? Były pierwsze poczynania w postaci wpuszczenia bakterii, które miały odmulić zbiornik. Co dalej?
Bakterie miały oczyścić wodę, ale powiem szczerze, że efekt jest średni. Trzeba wrócić do tematu i odmulić zbiornik tradycyjną metodą przy pomocy pomp lub koparek. Potem możemy myśleć o zaadaptowaniu tego terenu. Temat nie jest prosty, bo wody nie są własnością gminy, co komplikuje sprawę. W tym roku mija 25 lat odkąd uruchomiono ten zalew.
Czy uważa Pan, że infrastruktura rekreacyjna miałaby rację bytu w Głuchowie i cieszyła by się popularnością wśród mieszkańców?
Infrastruktura pływacka nie bardzo, bo czystość wody nie skłania do tego. Na terenie działają wędkarze, którzy organizują zawody. Można by rozważać wybudowanie odkrytego basenu wraz z plażą, na który nie mamy w mieście lokalizacji. Trzeba jednak przeanalizować, czy taka inwestycja miałaby rację bytu z uwagi na nasz klimat. Jakiekolwiek działania na tym terenie podejmiemy nie wcześniej niżeli za dwa lata, gdy zakończymy inne duże zadania. Trzeba w pierwszej kolejności postawić na oczyszczenie zalewu, również pod tym względem, że jest to zbiornik retencyjny, który w razie nawalnych deszczów mógłby zatrzymywać wodę, aby nie zalewała niżej położonych terenów.
Dwa lata temu Zakład Wodociągów i Kanalizacji w Grójcu przekształcił się w spółkę. Czy z perspektywy czasu może Pan powiedzieć, że była to dobra decyzja?
Zakład budżetowy rządzi się swoimi prawami. Przejada majątek, który ma i nie odbudowuje go. Inaczej jest w przypadku spółki, bo ma ona obowiązek utworzenia funduszu amortyzacyjnego i odbudowywać swój majątek. Ustaliliśmy taryfy na wodę na trzy lata, a cena jest jedną z niższych stawek w najbliższej okolicy. Spółka zakupiła dużo nowoczesnego sprzętu, który służy mieszkańcom naszej gminy, a stacje, które wybudowała jeszcze gmina są unowocześniane. Prezes przeprowadził restrukturyzację spółki, a dwa audyty pokazują, że ZWiK sp. z o.o. działa na odpowiednim poziomie. Na przyszłość spółki patrzę pozytywnie.
Czy widzi Pan szansę na wspólną z powiatem grójeckim adaptację amfiteatru, który z dnia na dzień niszczeje? To zadanie również było jednym z punktów Pana programu wyborczego.
Bardzo ubolewam nad stanem amfiteatru. Szanse są, bo z powiatem można się porozumieć. Gmina Grójec chętnie będzie partycypowała w kosztach jego rewitalizacji, ale wtedy, gdy obiekt, który tam powstanie będzie spełniał nasze oczekiwanie. Jeśli będzie to obiekt na którym będę mógł wspólnie z naszymi jednostkami zorganizować imprezy masowe, to wtedy dofinansujemy projekt. Pamiętam zdjęcie jednego ze starostów, który ze swoim doradcą pochylał się nad makietą przebudowy amfiteatru, gdzie miały powstać hotele itp. i nic z tego nie wyszło. Obecne władze powiatu chcą budować tam boisko, projekt został złożony do Ministerstwa Środowiska i nie zyskał akceptacji. Mam nadzieję, że po najbliższych wyborach klimat się oczyści i będziemy mogli znów zasiąść do rozmów. Jestem otwarty na propozycje, ale nie otrzymałem jeszcze żadnej konkretnej.
Często zarzuca się władzom Grójca, że nie korzystają ze wsparcia środków zewnętrznych, co robią inne, sąsiednie gminy. Z czego to wynika?
To jest teza ukuta przez jednego ze stałych moich kontrkandydatów. Co roku otrzymujemy środki unijne na zadania. Przyznaję, że w pierwszych latach było trudno o dofinansowania, bo nie byliśmy do tego dobrze przygotowani, ale teraz mamy bardzo dobry zespół, który doskonale przygotowuje dokumentację. Nie potrzebujemy już wsparcia firm zewnętrznych. Nasz basen, budowany w latach dziewięćdziesiątych został w 50 procentach zrealizowany ze środków zewnętrznych, remont kina Grójeckiego Ośrodka Kultury w 70 procentach, kanalizacja również. Mógłbym tak wymieniać dalej, bo gminy nie stać na wykonywanie zadań tylko z własnego budżetu. Co roku składamy kilkanaście wniosków, z czego większość niestety odpada, bo jest taka konkurencja między samorządami. Bardzo często jesteśmy zakwalifikowani do programu, ale brakuje pieniędzy i jesteśmy poza pulą. Środki unijne to tylko 5 procent funduszy za które się w Polsce inwestuje. Małe miasta mają problem ze zdobyciem tych środków. Nie ma samorządowca, który nie wziąłby pieniędzy z zewnątrz, gdyby miał taką możliwość. Są takie zadania, na których nie oszczędzamy, jak oświata, ale proszę mi wierzyć, że wydajemy pieniądze bardzo uważnie.
Odnosząc się do rozważnego wydawania pieniędzy, wśród komentarzy na jednym z grójeckich portali padają stwierdzenia, że władze Grójca nieumiejętnie gospodarują pieniędzmi na inwestycje. Za środki przeznaczone na remont basenu można by wybudować nowy, a za koszty budowy sali sportowej dwa takie obiekty.
Nie można porównywać hali w Radomiu do sali w Grójcu, bo są to zupełnie różne obiekty. Nie wiemy na dzień dzisiejszy ile będzie kosztowała budowa sali sportowej przy PSP nr 1 w Grójcu, bo nie mamy jeszcze ogłoszonego przetargu. W budżecie mamy zabezpieczone 10 mln na to zadanie, które będzie realizowane przez 3 lata. Jest to sala sportowa z wielką publicznością na 900 miejsc i ogromną areną z dobudowanymi dwoma świetlicami do szkoły, przebudową stołówki szkolnej, budową infrastruktury towarzyszącej, jak parking, przeniesieniem placu zabaw itd. To wszystko generuje koszty. W mojej ocenie będzie to sala sportowa, na którą czeka grójeckie środowisko sportowe. To będzie hit. Mówienie o remoncie basenu, że był drogi to zwykła nieuczciwość. Taki obiekt, jakim dysponujemy w tej chwili kosztuje 25 mln złotych, gdybyśmy chcieli go budować od podstaw. Wymagał on modernizacji po 18 latach i wykorzystaliśmy tę możliwość w 100 procentach. Korzystam z basenu i spotykam tam ludzi, którzy są z niego bardzo zadowoleni. Myślę, że piszą to Ci, którzy z naszego grójeckiego basenu nie korzystają. Za każdym razem wyłaniamy wykonawców z przetargów, które są transparentne. Niestety, ale takie stawki dyktuje rynek.
Co z terenami inwestycyjnymi w Słomczynie? Czy pojawiają się inwestorzy, pytają o te tereny? Jakimi sposobami próbują Państwo je sprzedać?
Tereny sprzedają się bardzo ładnie. Interesują się nimi inwestorzy z którymi prowadzimy rozmowy. Nie sztuką jest sprzedać za niewielkie pieniądze tereny komuś, kto potem odsprzeda je innym. Tworzymy tam infrastrukturę drogową, która zachęca firmy. Mogę zdradzić, że terenami interesuje się kilka dużych przedsiębiorstw. Dzieje się to powoli, ale prowadzimy kilka negocjacji. Obecnie w samym Grójcu nie mamy terenów inwestycyjnych, więc wszyscy skupią na Słomczynie. Musimy jeszcze wziąć pod uwagę możliwości zatrudnienia osób do pracy w fabrykach, które mogłyby tu powstać. W Grójcu mamy niski stopień bezrobocia na poziomie 3 procent i nie ma u nas siły roboczej. Szansę na działanie ma tutaj zakład zmechanizowany, który zatrudnia niewiele osób.
TVP1 opublikował reportaż na temat bezdomnych psów, który dotyczył również gminy Grójec. We fragmencie magazynu jest Pana wypowiedź. Jak Pan się do tego odniesie?
Ja byłem na tyle naiwny, że jako jeden z samorządowców zgodziłem się na wypowiedź, która została pokazana tylko w części. Nie jest prawdą, że odłowienie bezdomnego psa kosztuje 5000 złotych, bo ponosimy koszt 1750 zł za odłowienie, leczenie i utrzymanie psa. Byliśmy w schronisku dwukrotnie na kontroli i nic nie potwierdziło tezy programu. Dochodzenie przeciwko samorządom, w tym również Grójcowi prowadziła prokuratura, która również nie dopatrzyła się w naszym działaniu uchybień. Ja się z tezą tego programu nie zgadzam całkowicie. Uważam, że problem tkwi w samej ustawie, która jest nieprawidłowa. Moim zdaniem każdy pies powinien być sterylizowany w odpowiednim czasie i chipowany, nawet ten na wsi. Wtedy każdy byłby odpowiedzialny za zwierzę, a my nie wydawalibyśmy 150 tysięcy złotych rocznie na odławianie bezdomnych psów. Zaproponowałem swoim kolegom samorządowcom należącym do Związku Międzygminnego „Natura”, abyśmy zbudowali swoje schronisko, ale jest kłopot z miejscem na tego typu zadanie. Nikt nie chce mieć w pobliżu swojego miejsca zamieszkania gromady szczekających psów.
Wywiad przeprowadzono
w dn. 11.09.2018r.