Biologiczna ochrona receptą na embargo?
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 7665 razy
- Wydrukuj

Stosowanie środków biologicznych szansą na otwarcie drzwi nowych, światowych rynków zbytu. Z wizytą w jednym z pierwszych sadów z minimum pozostałości.
We wtorek, 10 lipca w gospodarstwie Andrzeja Kazimierczaka w Dąbrówce Starej niedaleko Błędowa odbyły się warsztaty sadownicze pod hasłem „Sad minimum pozostałości” zorganizowane przez doradcę sadowniczego Piotra Zielińskiego. Sadownicy wysłuchali szeregu wykładów poświęconych aspektom produkcji jabłek z minimalną liczbą pozostałości, a także zwiedzili sad mieszkańca Dąbrówki Starej.
– Motorem podjęcia decyzji o wykonywaniu zabiegów środkami biologicznymi było wprowadzenie rosyjskiego embarga na owoce – tłumaczy Andrzej Kazimierczak. – Nie było to łatwe z perspektywy wpojonej przez lata mentalności, która opierała się na stosowaniu środków chemicznych. Dochodzi jeszcze wiara w skuteczność preparatów biologicznych.
Projekt „Sad minimum pozostałości” prowadzony przez doradcę Piotra Zielińskiego w gospodarstwie Andrzeja Kazimierczaka realizowany jest już drugi sezon. Program ma celu wyprodukowanie jabłek z jak najmniejszą liczbą pozostałości. Celem jest ograniczenie ich do zera, jednak brana jest pod uwagę zmienność warunków pogodowych, które mają tutaj istotny wpływ.
W ubiegłym roku wspólnie z doradcą sadownik rozpoczął wdrażanie biologicznej koncepcji w swoim sadzie. Jak się okazuje, z dużym sukcesem. Badania przeprowadzone na owocach wyprodukowanych przy użyciu biologicznych środków wykazały w ubiegłym sezonie zero pozostałości.
– Projekt ten jest złotym środkiem pomiędzy ekologiczną produkcją, a zabiegami chemicznymi – tłumaczy Kazimierczak. – W efekcie mamy dobrej jakości plon, którym interesują się kontrahenci.
Różnicą pomiędzy produkcją biologiczną, a chemiczną jest czas reakcji zabiegów, a także poniesione nakłady. Koszty środków są wyższe w granicach 30-50 procent w stosunku do tradycyjnej, chemicznej ochrony. Wdrożenie programu nie niesie za sobą utraty jakości plonu, a także zmniejszenia jego ilości. Produkt (owoc) niczym nie odbiega od tego wyprodukowanego przy użyciu środków chemicznych.
– Rekompensatą poniesionych kosztów są ceny oferowane przez kontrahentów – mówi Kazimierczak. – Nie ma problemów ze sprzedażą takich owoców. Jest nim duże zainteresowanie na rynku krajowym oraz światowym.
W części praktycznej goście dokonali lustracji sadu Andrzeja Kaźmierczaka. Piotr Zieliński podsumował dotychczasową ochronę i nawożenie w ramach projektu „Sad minimum pozostałości”.
POK