Co dalej z zatrudnianiem pracowników ze Wschodu?
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 8820 razy
- Wydrukuj

Czy i na jakich zasadach będziemy zatrudniać pracowników sezonowych?
Od kilku miesięcy rząd przygotowuje zmiany w ustawie o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy oraz niektórych innych ustaw. W międzyczasie pojawiło się kilka projektów ww. ustawy. Do dziś nie wiadomo, na jakich zasadach rolnicy i sadownicy mieliby zatrudniać Ukraińców. Czy będzie można nadal zatrudniać na umowę o dzieło? To najczęściej zadawane pytania w powiecie grójeckim. Nie od dziś bowiem wiadomo, że najczęściej do prac sezonowych w rolnictwie czy sadownictwie zatrudniani są obywatele Ukrainy.
W sejmie odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy oraz niektórych innych ustaw.
Głos w dyskusji zabrał, w imieniu rolników i sadowników, poseł Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.
„(…) Praca w rolnictwie, szczególnie praca w ogrodnictwie przy zbiorze owoców, ma pewną specyfikę, która jest różna od pracy wykonywanej w charakterze stałym. Otóż ona właśnie ma charakter sezonowy, czyli w ciągu roku kalendarzowego występuje zróżnicowane zapotrzebowanie na siłę roboczą. W gospodarstwie uprawiającym truskawki, maliny, porzeczki czy jabłka inne jest zapotrzebowanie na siłę roboczą w styczniu, a inne zapotrzebowanie w lipcu, sierpniu, wrześniu i październiku. Dlatego ta praca właśnie ma charakter niestały, nie przynosi pracownikom stałego dochodu. To też jest praca fizyczna wykonywana bardzo często albo prawie zawsze na powietrzu i w związku z tym mająca charakter rotacyjny, bo kiedy jest dobra pogoda, można owoce zrywać, a kiedy pogoda jest zła, pada deszcz, tej pracy dla pracowników nie ma. Praca ta charakteryzuje się także tym, że ze względu na ceny, które występują na rynku – i nie jest to tylko polski ewenement – z reguły jest niskopłatna, zarobki nie są wysokie. Praca ta charakteryzuje się także tym, że jest duża rotacja wśród pracowników. Jednego dnia na plantacji mamy tych pracowników określoną ilość, następnego dnia oni rezygnują ze względu na uciążliwość tej pracy i trzeba w to miejsce zatrudnić pracowników pochodzących z innego źródła” – wyjaśnia.
W ocenie posła wszystko to powoduje (jak pokazuje praktyka minionych lat), że Polacy generalnie taką pracą zainteresowani nie są. Wolą oni pracę stałą, dobrze płatną, wykonywaną w dobrych warunkach czy to w Polsce, czy w innych krajach.
Jak do tej pory radziły sobie z tym branże rolne czy branże ogrodnicze? Jak wyjaśnia prezes Związku Sadowników RP, (…) ten brak zainteresowania ze strony polskiej siły roboczej, notabene związany także ze spadkiem bezrobocia w ciągu minionych kilkunastu lat, zastępowaliśmy – bo ja też jestem plantatorem takich owoców – zatrudnianiem siły roboczej pochodzącej ze Wschodu, z Ukrainy, i akurat w odróżnieniu od Polaków obywatele Ukrainy są zainteresowani wykonywaniem takiej pracy. Oni właśnie chcą na kilka tygodni, miesięcy przyjechać do Polski, podjąć taką pracę, zarobić pieniądze i zawieźć je oraz wprowadzić do obiegu swojej gospodarki i swojej rodziny”.
Jak zatrudnialiśmy pracowników zza wschodniej granicy? Do tej pory odbywało się to w formule prostego oświadczenia o zamiarze powierzenia pracy. Rolnik z takim oświadczeniem, z drukiem dwustronicowym szedł do powiatowego urzędu pracy i nie w drodze decyzji administracyjnej, ale tylko w drodze rejestracji takiego oświadczenia mógł je dostarczyć obywatelowi Ukrainy, z którym wcześniej miał uzgodnione warunki pracy. Tenże (Ukrainiec – przyp. red) udawał się do polskiej placówki konsularnej, uzyskiwał wizę z pozwoleniem na pracę w naszym kraju, przyjeżdżał do pracy i tę pracę podejmował w sposób legalny.
Zdaniem Mirosława Maliszewskiego do tej pory (także ze względu na czynniki, a więc dużą rotację pracowników, sezonowe zapotrzebowanie na siłę roboczą) wykorzystywana była umowa o dzieło i umowa zlecenia głównie z tego powodu, że pozwalają one rotacyjnie zatrudniać pracowników przy małym obciążeniu administracyjnym ze strony polskiego pracodawcy. „Dlatego odpowiadając tym, którzy mówią, że sprawa umów o dzieło była nadużywana, a nie była - nie były podpisywane umowy o pracę, bo umowy o pracę mają jednak charakter pracy stałej, ciągłej, ze wszystkimi konsekwencjami umowy o pracę. Taka umowa jest zła dla polskiego pracodawcy działającego w sferze rolnictwa, bo oznacza, że nawet drobny plantator truskawek, porzeczek, malin itp. musi zaniedbać swoją plantację, nie zbierać owoców, tylko biegać od urzędu do urzędu nie dlatego, że uchyla się od płacenia podatku, tylko dlatego, że musi ciągle rejestrować i wyrejestrowywać swoich pracowników, bojąc się narażenia na przykre dla siebie konsekwencje” – dodaje.
Zdaniem posła PSL ta ustawa, która pewne kwestie reguluje, ale w finale może oznaczać dla rolników pogorszenie warunków i spowodować stworzenie wąskiego gardła w zatrudnianiu pracowników ze Wschodu, pracowników sezonowych w ogrodnictwie, nie powinna w tym kształcie, który jest dzisiaj, stać się obowiązującym prawem i wymaga szeregu zmian. „Nie składamy wniosku o odrzucenie tej ustawy, tylko mówimy o tym, że na posiedzeniach takiej czy innej komisji – myślę, że w pracach nad tą ustawą będzie również brała udział Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi, o co wnoszę – ta ustawa będzie szczegółowo procedowana i będzie zmieniona tak, aby przyjazd obywateli Ukrainy nie był utrudniony, był legalny, ale także po to, żeby ci ludzie mogli nadal tworzyć warunki do konkurowania polskiego rolnictwa i ogrodnictwa na arenie międzynarodowej, a w tym przypadku koszty siły roboczej odgrywają fundamentalną rolę. Poprawmy więc tę ustawę i pomóżmy polskim rolnikom realizować dalej dobre dzieło” – apeluje Mirosław Maliszewski.
Aleksandra Wielgos