Mróz przyszedł w Wielkanoc
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 9353 razy
- Wydrukuj

Aura nie jest łaskawa dla sadowników z całej Polski. Ostatnie przymrozki spowodowały ogromne straty w uprawach.
Mróz najsilniej uderzył w Święta Wielkanocne, w nocy z niedzieli na poniedziałek. Według danych zanotowanych przez stację meteorologiczną firmy ProCam w Borzęcinie (gm. Błędów) 17 kwietnia o godzinie 4 rano temperatura spadła do -5,56 stopni Celsjusza (na wysokości dwóch metrów). Natomiast inna stacja ProCamu, w Pawłówce (gm. Chynów), pokazała o tej samej porze -4,97 stopnia. Ze wskazań przydomowych termometrów wynika jednak, że mróz w niektórych miejscach mógł być znaczenie silniejszy – nawet do -7, -8 i -9 stopni Celsjusza. Dodajmy, że ujemna temperatura utrzymywała się przez kilka godzin.
Robili, co mogli
Sadownicy starali się chronić swoje uprawy przed negatywnymi następstwami mrozu różnymi sposobami – uruchamiali zamgławiacze i zraszacze nadkoronowe (na zdjęciu sad, w którym użyto takich zraszaczy). Natomiast następnego dnia, w Poniedziałek Wielkanocny, duża grupa producentów owoców, chcąc zniwelować skutki niskich temperatur, wykonywała opryski tzw. biostymulatorami.
Niestety, był to dopiero początek przymrozków. Temperatura spadła poniżej zera jeszcze dwukrotnie – w nocy z 19 na 20 kwietnia i w nocy z 20 na 21 kwietnia.
Nie będzie czereśni
Straty są bardzo duże. Najbardziej ucierpiały czereśnie i morele, które wcześniej zdążyły już zakwitnąć. Jak piszą sadownicy z całej Polski na internetowych forach branżowych, kwiaty na tych drzewach przemarzły niemal w 100 procentach. Mróz wyrządził także wielkie szkody w uprawach jabłoni, wiśni, grusz czy śliwek. Jeśli chodzi o te pierwsze, przede wszystkim zniszczone są pąki idaredów, ligoli oraz jonagoldów i ich sportów.
„Gmina Belsk Duży, Lewiczyn, minus 5-6 stopni, czereśnia – szkody 95 %, genewa [odmiana jabłoni – red.] różowy pąk – 100%, tak samo Jonagoldy, Ligol, Idared…” – napisał na forum sadownictwo.com.pl użytkownik o nicku MichalDu.
Ubezpieczeniowe zamieszanie
Tylko bardzo nieliczna grupa sadowników ubezpieczyła swoje uprawy przed przymrozkami. Ci, którzy to zrobili, raczej nie otrzymają odszkodowania za straty wyrządzone przez niedawne przymrozki. Wielu gospodarzy podkreśla, iż chcieli zawrzeć stosowne umowy z ubezpieczycielami już w marcu lub pierwszych dniach kwietnia. Jednak agenci mieli ich wówczas informować, że nie mogą sprzedać ubezpieczenia, do którego przysługuje dopłata z budżetu państwa. Uzasadniali to tym, że ministerstwo wciąż nie wydało odpowiednich aktów prawnych, a nowa ustawa regulująca kwestię ubezpieczenia upraw jeszcze nie weszła w życie.
Sprzedaż polis ruszyła dopiero 15 kwietnia. Problem w tym, że umowy z firmami ubezpieczeniowymi zawierają zapis o 14-dniowej karencji, co oznacza, że od dnia podpisania dokumentu muszą minąć dwa tygodnie, by ochrona zaczęła obowiązywać. Tak więc sadownicy, którzy ubezpieczyli swoje uprawy w połowie kwietnia, raczej nie mają co liczyć na rekompensatę z tytułu szkód spowodowanych wielkanocnymi przymrozkami.
Tymczasem Ministerstwo Rolnictwa twierdzi, że dopełniło wszystkich formalności potrzebnych, by sadownicy w odpowiednim czasie mogli skorzystać z ubezpieczeń, do których dopłaca budżet państwa. Resort informuje, że w grudniu ubiegłego roku zawarł umowy z pięcioma firmami ubezpieczeniowymi. „Na podstawie tych umów możliwe było od początku roku zawieranie przez producentów rolnych umów ubezpieczenia z dopłatami z budżetu państwa do stawek ubezpieczenia na warunkach obowiązujących do 31 marca br.” – czytamy na stronie ministerstwa.
Za późno
Mirosław Maliszewski, poseł i prezes Związku Sadowników RP, zapytany o zamieszanie w kwestii ubezpieczeń, wskazuje na fakt, że dopiero pierwszego kwietnia weszły w życie nowe przepisy regulujące kwestię ubezpieczeń upraw. Ustawa została uchwalona przez sejm 23 marca, a prezydent Andrzej Duda podpisał ją osiem dni później.
– Rozmawiałem z ubezpieczycielami i tłumaczyli oni, że dopiero po upływie 14 dni od wejścia ustawy w życie mogą ubezpieczać uprawy na nowych zasadach. Z kolei ministerstwo nie wydało odpowiednio wcześniej rozporządzeń w kwestii zasad ubezpieczenia – mówi Maliszewski. – Gdyby ustawa została przyjęta wcześniej, nie byłoby problemu z zawieraniem ubezpieczeń – uważa parlamentarzysta.
Co dalej?
Związek Sadowników RP apeluje do rządu o uruchomienie programu pomocowego dla producentów poszkodowanych kwietniowymi przymrozkami.
– Domagamy się, by sadownicy otrzymali finansową rekompensatę na każdy hektar uprawy zniszczonej przez mróz. Szacowaniem strat powinny zająć się powołane w tym celu komisje – mówi Maliszewski i podkreśla, że ma nadzieję, iż jedyną formą pomocy nie będą preferencyjne kredyty. – Ze względu na ogólną trudną sytuację finansową w branży niewielu sadowników byłoby zainteresowanych zaciąganiem kolejnych pożyczek – kończy szef Związku Sadowników RP.
Tematem przymrozków zajęła się również rada powiatu grójeckiego. 18 kwietnia podczas sesji nadzwyczajnej podjęła uchwałę intencyjną, którą zaapelowała do premier Beaty Szydło o rządową pomoc producentom rolnym. Radni powiatowi chcą także, by premier zobowiązała ministra rolnictwa do opracowania programu działań, który zapobiegłby w przyszłości problemom z zawieraniem antyklęskowych ubezpieczeń.
Dominik Górecki