Kto będzie miał nad głową 400 kV Kozienice-Ołtarzew?
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 13076 razy
- Wydrukuj

W Rzeczpospolitej z 30 listopada ukazała się wypowiedź Andrzeja Kaczmarka, prezesa PSE Inwestycje S.A., który wskazywał, że linia najwyższych napięć (jak 400 kV) nie może przebiegać w pobliżu domów mieszkalnych (z uwagi na obowiązkową odległość co najmniej 35 m od linii).
Zauważył, że jeśli jednak będzie to konieczne, to mieszkańcy zostaną wywłaszczeni za odszkodowaniem. Krótko mówiąc: PSE nie poprowadzi linii nad waszymi domami, bo to już nie będą wasze domy.
Problem ten dotyczył do tej pory mieszkańców kilkunastu mazowieckich gmin. Przede wszystkim: Tarczyn, Jasieniec, Jaktorów, Żabia Wola (wariant zgodny z Planem Zagospodarowania Województwa Mazowieckiego) oraz Warka, Chynów, Pniewy, Mszczonów, Wiskitki, Błonie (wariant „DK50/A2”). Żywo zainteresowane było również miasto Żyrardów, gdyż wariant „DK50/A2” miał przebiegać w jego pobliżu, przy ujęciach wody dla Żyrardowa.
Przebieg tych dwóch wariantów był mniej więcej znany, więc niektórzy mieszkańcy tych gmin byli bardziej zaniepokojeni niż pozostali. Obecnie, nikt mieszkający między Białobrzegami na południu i Warszawą na północy nie może mieć pewności, że ta sprawa go nie dotyczy.
Krótka historia przebiegu linii
Gwoli przypomnienia, sprawa waży się od lat. Zgodnie z wariantem „historycznym”, linia miała biec bardziej na wschód – przez Nową Iwiczną. Następnie wytyczono nowy przebieg – przez gminy Tarczyn, Jasieniec, Żabia Wola i Jaktorów. Przebieg ten był konsultowany z samorządami w latach 2007-2014 w ramach konsultacji Planu Zagospodarowania Przestrzennego Województwa Mazowieckiego (PZPWM) i w jego ramach zatwierdzony w 2014 r.
Gdy sprawa stała się powszechnie znana, mieszkańcy gmin Jaktorów i Żabia Wola (jej północnej części) poczuli się pominięci. W toku protestów Stowarzyszenie Otwarta Brama z Żabiej Woli zaproponowało nowy przebieg – przez gminy Warka, Chynów, Pniewy, Mszczonów, Wiskitki, Błonie (wariant „DK50/A2”).
W kwietniu 2016 r. PSE S.A. utworzyło tzw. Grupę Roboczą, której przewodniczył na zlecenie PSE S.A. prof. Kraszewski. Metody pracy Grupy i sposób wyliczenia wyników analizy podważyły jej sens. Niemniej, spółka PSE S.A. podjęła decyzję o wyborze wariantu sugerowanego przez profesora – tj. „DK50/A2”.
Dopiero po protestach, 2 sierpnia 2016 r. PSE S.A. ogłosiły, że nie będą realizować wariantu „DK50/A2” – będą realizować wariant zgodny z PZPWM.
Zaczynamy od zera
Wszystko to jednak straciło znaczenie 7 listopada br., kiedy to PSE S.A. ogłosiły, że rozwiązały umowę z wykonawcą linii 400 kV Kozienice-Ołtarzew. Uzasadnienie było następujące: przez trzy lata od rozstrzygnięcia przetargu na budowę linii, koszty wykonania inwestycji zmieniły się tak znacząco, że nie można oczekiwać od wykonawcy budowy linii po cenie zgłoszonej w jego ofercie.
Jeszcze w maju br., w czasie rozmów o przebiegu linii, PSE S.A. i wykonawca zgodnie twierdzili, że niezależnie od wybranej trasy, wykonawca poniesie koszt budowy i nie ma z tym żadnego problemu. Trochę dziwię się, że pięć miesięcy później okazuje się, że kontrakt jest zupełnie oderwany od realiów ekonomicznych. Od maja ceny nie wzrosły tak znacząco...
Zasadniczo, zmiana okoliczności ekonomicznych bardzo rzadko stanowi podstawę do rozwiązania umowy – jeżeli wykonawca zaoferował konkretną cenę, to jest odpowiedzialny za wykonanie zlecenia po tej cenie.
Co teraz? Spółka PSE S.A. zorganizuje drugi przetarg na budowę tej samej linii. Prezes PSE S.A. Eryk Kłossowski zapowiedział, że przebieg linii będzie przedmiotem ustaleń z oferentami w toku przetargu.
Z kolei Ministerstwo Rozwoju w piśmie z 25 listopada poinformowało wszystkich zainteresowanych, że „Wybór trasy linii i nowego wykonawcy będzie się opierał na dialogu, do którego zostaną włączone władze samorządowe i lokalne społeczności wraz z potencjalnymi wykonawcami ubiegającymi się o udzielenie zamówienia”.
Zdanie to nie ma sensu. Sugeruje, że wybór nowego wykonawcy będzie się odbywał przy udziale potencjalnych wykonawców... Takiego sposobu wyboru wykonawcy ustawa Prawo zamówień publicznych nie przewiduje.
Ustawa ta nie przewiduje również udziału czynnika społecznego przy wyborze wykonawcy czy określaniu przedmiotu zamówienia, choć to jeszcze można sobie wyobrazić. Wydaje się jednak, że zdanie to napisali specjaliści od PR, a nie od PZP.
Spodziewam się, że wkrótce zostanie ogłoszony przetarg na budowę linii 400 kV (w chwili, gdy czytacie Państwo te słowa, może już został ogłoszony), w którym wykonawcy zostaną poproszeni o zaproponowanie najkorzystniejszego przebiegu linii.
Taki krok byłby w pełni racjonalny w latach 90-ych, kiedy dopiero pojawił się temat linii 400 kV Kozienice-Ołtarzew. Obecnie, po konsultowaniu i uchwaleniu PZPWM, zmiana przebiegu linii 400 kV jest już mniej dobrym pomysłem – tam gdzie linia była planowana od ok. 8 lat, może jej nie być. A tam, gdzie jej nigdy miało nie być – może się nagle pojawić. W powiecie grójeckim może to być każda miejscowość. Myślę, że to nie jest komfortowa sytuacja dla mieszkańców ziemi grójeckiej. Nawet więcej – uważam, że stawianie nas w takiej sytuacji narusza zaufanie do państwa.
W całym powiecie buduje się domy, przechowalnie, magazyny. Kto z nas ma pewność, że nie stawia domu pod przyszłą linią 400 kV? Kto z nas wie, czy na działce, którą kupuje, nie stanie siedemdziesięciometrowy słup?
Zarówno PSE S.A. jak i radni Sejmiku Województwa Mazowieckiego (który w końcu listopada podjął drugą już uchwałę w przedmiocie aktualizacji PZPWM) wciąż mówią o tym, że przebieg linii zostanie wybrany w drodze dialogu, uzgodnień z mieszkańcami.
Twierdzenie to jest zupełnie nierealistyczne. Pomiędzy Kozienicami a Ołtarzewem nie ma obszarów pustynnych ani wielkich kompleksów leśnych – wszędzie mieszkają ludzie. Nie da się ustalić takiego przebiegu, który nie będzie się wiązał z eksmisjami. A jak można oczekiwać zgody na taki przebieg linii, od osób, które będą musiały się wyprowadzić ze swoich domów rodzinnych? Niezależnie od przebiegu, zawsze duża grupa osób będzie niezadowolona. Twierdzenie, że będzie inaczej, jest pozbawione podstaw.
Właśnie z tego względu poprowadzenie linii 400 kV zgodnie z PZPWM ma sens – Plan był konsultowany z samorządami jeszcze przed 2014 r. Był czas na zgłaszanie uwag. Mieszkańcy twierdzą, że samorządy ich nie informowały. Jeśli tak było, to mogą mieć słuszne pretensje do włodarzy swoich miast i gmin. Jednak co najmniej od 2014 r. wiedzieli, że w sąsiedztwie będą mieli linię najwyższych napięć. Jeżeli przebieg ten zostanie zmieniony, linia trafi w okolice, których mieszkańcy jeszcze dziś nie wiedzą, że mieszkają w cieniu przyszłej linii.
Paweł Stykowski