Jak długo jeszcze będzie straszyć?
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 11607 razy
- Wydrukuj
Wydaje się, że dni „drewniaka”, znajdującego się przy ul. Kościelnej 3 w Grójcu, są policzone. Ratusz chce jak najszybciej dokonać rozbiórki obiektu.
O rozbiórce „drewniaka” mówiło się w Grójcu od dawna. Budynek bowiem, choć powstał w XIX wieku i przetrwał dwie wojny światowe, z pewnością nie jest wizytówką centrum miasta. Przed zburzeniem przez wiele lat bronił go fakt, że znajdowały się w nim mieszkania komunalne – decyzja o zrównaniu obiektu z ziemią oznaczałaby konieczność znalezienia innych lokali dla mieszkańców „drewniaka”.
Konieczna opinia
W końcu w ubiegłym roku zapadła decyzja o wyburzeniu domu. Jesienią mieszkańców przeniesiono do innych lokali komunalnych. Od tamtej pory „drewniak” czeka na swój nieuchronny koniec. Jednak zanim dźwigi, koparki i buldożery zaczną kruszyć ściany, ratusz musi otrzymać ze Starostwa Powiatowego w Grójcu pozwolenie na rozbiórkę. Będzie to o tyle trudne, że obiekt figuruje w gminnej ewidencji zabytków. Istnieje zatem konieczność uzyskania pozytywnej opinii Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków (MWKZ) w sprawie zburzenia budynku.
Władze Grójca wystąpiły już do MWKZ o wydanie odpowiedniego dokumentu. – Robimy wszystko, aby jak najszybciej zamknąć proces rozbiórki. Póki co nie wiemy jednak, jak do tej sprawy podejdzie konserwator. Może on na przykład zażądać od nas dodatkowych ekspertyz budowlanych, które pociągną za sobą bardzo duże wydatki – mówi w rozmowie z „Jabłonką” Dariusz Gwiazda, burmistrz Grójca.
Jednocześnie miasto boryka się z innym problemem związanym z Kościelną 3. Znalazła się bowiem osoba roszcząca sobie pretensje do działki, na której stoi „drewniak” (właścicielem gruntu jest Skarb Państwa). Sprawa trafiła na sądową wokandę.
Dwa pożary
W urzędach i sądzie trwają formalności związane z pozwoleniem na rozbiórkę oraz sprawami własnościowymi. Tymczasem w „drewniaku” dwukrotnie wybuchł pożar. 19 lutego podpalono przedmioty leżące na klatce schodowej. 6 dni później po raz kolejny ktoś zaprószył ogień. W obu przypadkach z zagrożeniem szybko uporali się strażacy. Jednak właściciele nieruchomości sąsiadujących z pustostanem boją się, że w końcu dojdzie w nim do poważniejszego zdarzenia.
W oczekiwaniu na pozwolenie na rozbiórkę burmistrz zlecił zabezpieczenie obiektu. – Nie chcemy kolejnych podpaleń. Dlatego zleciłem zewnętrznej firmie zabezpieczenie otworów okiennych i drzwiowych płytami. Będziemy monitorować, czy te bariery nie zostały naruszone – informuje Dariusz Gwiazda. – Z uwagi na konieczność uzyskania zgody konserwatora, a także na sprawy własnościowe, minie pewnie sporo czasu, 2 miesiące, pół roku, może rok, zanim rozpoczniemy prace rozbiórkowe – dodaje.