Do braci (radnych) pisowców!
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 19751 razy
- Wydrukuj
Szukanie zła u innych wyrasta z poczucia zagrożenia albo z przekonania, że jest się gorszym.
Myślenie życzeniowe natomiast zaślepia refleksję, zamyka poczucie realnej rzeczywistości.
Ta trochę filozoficzna refleksja nasunęła mi się po przeczytaniu pracy domowej (listu, oświadczenia, a może po prostu politycznego paszkwilu..?) starosty grójeckiego Marka Ścisłowskiego - opublikowanego, nomen omen, w czasopiśmie Nowe Dni.
W materiale tym Marek Ścisłowski obszernie opisuje ile zła, zamieszania, karygodnej obstrukcji i niegodziwości, a nawet przestępstw dopuściła się opozycja skupiona w klubach Powiat Sprawny i Przyjazny (PSL), PO i Nasze Czasy. Ile to heroicznej walki radni PiS musieli stoczyć, aby powiat nie stoczył się na dno. I co..? Cóż, stoczył się. Porażkę trzeba więc uzasadnić.
Długi, rzecz normalna
Pisze starosta cały zatroskany, że zastał powiat zadłużony po uszy – 39 mln. To prawda, ale proszę pokazać mi inny powiatowy samorząd w Polsce, który byłby na plusie. Jeżeli starosta Ścisłowski i jego ekipa nie są zorientowani w zarządzaniu – proponujemy jakiś kurs, może na UW lub SGH (przepraszam, przecież w szeregach PiS przynajmniej jeden radny jest z dyplomem z ekonomii). Proponujemy więc radnemu Szymczakowi, aby szefowi wyjaśnił, że każda inwestycja wymaga tzw. wkładu własnego. Podejrzewamy, że Ścisłowski również to „łapie”, ale zadłużenie to dobre tłumaczenie „na wstępie”.
Ścisłowski siedzi w tym po uszy
Zadłużenie powiatu to nie wymysł, ani „bizantyjskie” fanaberie poprzedniej ekipy – powstawało przez kilkanaście ostatnich lat. Powiat rozwijał się w tym czasie niemal w szaleńczym tempie, a to wymagało sporych kredytów i wyemitowania obligacji. Tylko inwestycje drogowe w okresie 2008 – 2013 kosztowały 41 mln 316 tys. zł (na szczęście powiat grójecki wyasygnował z własnej kasy tylko 19 mln 464 tys. zł – reszta to dotacje).
Ścisłowski zarzuca opozycji rozrzutność w dysponowaniu publicznymi środkami finansowymi. Przejawia się to na przykład w niepotrzebnie rozbudowanej i źle zarządzanej rewaloryzacji zespołu parkowo-pałacowego w Warce, czyli Muzeum im. K. Pułaskiego. Rzeczywiście remont pałacu Pułaskich, parku i budowa Centrum Edukacyjno-Muzealnego pochłonęła ponad 18 mln zł. Ale udział powiatu wyniósł zaledwie 7,5 mln zł. Choć starosta Ścisłowski chwali się odzyskaniem 3 mln zł dzięki osobistym staraniom – donosimy, że mija się z prawdą. Zwrot takiej kwoty był przewidziany umową z Urzędem Marszałkowskim z roku 2008. Z naszej perspektywy to być może inwestycja ponad stan. Zupełnie inaczej patrzą na to z Warszawy, Łodzi, a nawet Krakowa. W Warce powstała perełka muzealna nie tylko na skalę Mazowsza, ale i całej Polski.
Dołóżmy do tego inwestycje: Powiatowy Urząd Pracy (1 900 tys.), rozbudowa Domu Pomocy Społecznej w Lesznowoli (5 700 tys.),środki zainwestowane w szpitale w Grójcu i Nowym Mieście nad Pilicą (kilkanaście milionów), zakup samochodów do przewozu niepełnosprawnych dla WZT w Warce i Grójcu, Łychowskiej Woli, SOSz w Jurkach, SOSz w Nowym Mieście, specjalistycznego sprzętu dla PZD, Policji i Straży Pożarnej. Pomniejszych inwestycji już nie będę wymieniać.
Najciekawsze jest to, że dzisiejszy starosta Marek Ścisłowski, który odsądza od czci i wiary poprzednią ekipę za przeprowadzenie tych inwestycji, w większej części jeżeli nie był inicjatorem, to z pewnością je akceptował własnoręcznym podpisem. W latach 2007 – 2010, a więc w okresie, kiedy zainicjowano wspomniane inwestycje, Marek Ścisłowski został radnym powiatowym z ramienia PiS. Już pierwszego dnia przeszedł do obozu rządzącego, za funkcję przewodniczącego Komisji Finansów. Później lojalnie współpracował z rządzącą koalicją PO – PSL w „powiększaniu powiatowego deficytu”, wielokrotnie będąc inicjatorem wspomnianych inwestycji. Dzisiaj oczywiście wszystkiemu winna jest opozycja, bo tak jest „po linii i na bazie”...
Jedyni i nieomylni
Nie chcę przesądzać, czy powiat wzbogacił się, czy inwestycje były potrzebne, infrastruktura rozwinęła się we właściwym kierunku, czy po prostu łatwiej jest żyć - to każdy musi ocenić we własnym sumieniu. Obłuda i szukanie winnych na siłę nie zmieni niczego, tylko znów postawi „mur” między radnymi (którego de facto nie ma, bo przecież obie strony deklarują pracę dla dobra powiatu). Chyba, że radni PiS doszli do wnioski, że „są jedyną siłą przewodnią narodu, partią wybraną, nieomylną i zdolną do kreowania nie tylko grójeckiej, ale i polskiej rzeczywistości – przynajmniej na najbliższe 4 lata.
Gdyby to była prawda... Niestety, mamy smutne doświadczenia z przeszłości, nawet nie tak odległej. Co ciekawe, właśnie PiS chciałby zmazać, wykreślić ten socjalistyczny (bo gdzie mu tam do komunistycznego) epizod z naszej historii. Tymczasem porównania narzucają się tak ostro, że niemal słychać i czuć NKWD-owską nahajkę...
„Profesjonalne” działanie...
Nie o fizyczną przemoc oczywiście chodzi. Niestety, atrybutem naszej nowej władzy w powiecie grójeckim stała się obłuda, kłamstwo i manipulacja i – niestety - brak kompetencji – pod płaszczykiem demokratycznych rządów prawa. Przykładem może być sprawa ratowania przed upadłością Powiatowego Centrum Medycznego w Grójcu.
Z tego, co napisał starosta Ścisłowski w swoim politycznym paszkwilu, tylko jedno jest prawdą – zadłużenie PCMG w połowie 2015 r. wynosiło rzeczywiście 13,5 mln zł – reszta to manipulowanie faktami. Po pierwsze to Ścisłowski – jako szef Komisji Finansów – podpisał się pod decyzją o przekształceniu SP ZOZ w Grójcu w spółkę komunalną (PCMG). Dzisiaj o tym nie wspomina ani słowem. Dzisiaj na lewo i prawo opowiada, że to „tamta” władza doprowadziła do sytuacji, że szpital pada. Na sesjach głosił, że Fundusz Magellan i inni wierzyciele występują o ogłoszenie upadłości, choć w Magellanie byli zaskoczeni tą informacją. Jedyny ratunek był więc w zaciągnięciu 10-milonowego kredytu (5 mln w obligacjach). Teraz właściwie nikt już nie wie, jaka jest sytuacja w szpitalu (a pacjenci i personel mówią, że fatalna) i jakie jest faktyczne zadłużenie PCMG.
Coś Pan, z Grójca?!
O dużym „profesjonalizmie” starosty i jego doradców świadczy cały proces naprawczy PCMG. Najpierw zatrudniono firmę z Chorzowa, która za 17 tys. zł opracowała uniwersalny program, oderwany właściwie od realiów grójeckiego szpitala. Program w 80 proc. nie do zrealizowania – jak określił to prezes Zbigniew Kończak, którego starosta Ścisłowski powołał na to stanowisko. Niestety, prezes pełnił funkcję zaledwie trzy miesiące, gdyż okazało się, że ciąży na nim wyrok sądowy z 2014 r. za niezgodne z prawem zarządzanie publicznymi finansami. Pan Ścisłowski sprawdzeniem takich informacji się nie przejmował. Naraził PCMG nie tylko na stratę kilkudziesięciu tys. złotych, ale przede wszystkim na... śmieszność. Dzisiaj dochodzą do nas informacje, że Kończak zachował się honorowo, informując Radę Nadzorczą, że był karany i może zarządzać spółką jedynie z tylnego fotela... Działanie Ścisłowskiego zakrawa więc na parodię, tym bardziej, że były prezes wytoczył spółce PCM sprawę o odszkodowanie za krzywdy, jakie go w Grójcu spotkały i domaga się zadośćuczynienia w kwocie 50 tys. zł. Zapewne w Krajowym Rejestrze Sądowym, gdzie Zbigniew Kończak miał być zarejestrowany jako prezes, przypomniano sobie słynne wiechowskie zawołanie: Coś Pan, z Grójca?!
Na nieszczęście grupa pielęgniarek uwierzyła, że nowa władza w sposób cudowny pokona wszystkie złe moce i wkrótce PCMG zasłynie na cały kraj, a nawet dalej. Szkoda tylko, że nadal nie ma warunków, aby słynął z poziomu świadczonych usług...
Zarzut, że poprzednia władza chciała wprowadzić do szpitala w Grójcu operatora zewnętrznego – to kosmiczna bzdura. Ścisłowski chce chyba w ten sposób wymazać z pamięci fakt, że 29 kwietnia 2015 r. wystosował pismo do ówczesnego prezesa PCMG Zbigniewa Binio, w którym prosi o wydanie EMC Instytut Medyczny SA wszelkich informacji o spółce, w celu nawiązania współpracy. Kto więc zamierzał wprowadzić operatora zewnętrznego..?
Oczywiste sukcesy
Były i sukcesy, czemu nie miałyby być... Na przykład w epistole starosty budżet 2015 zakładał na inwestycje 1 mln 175 tys. zł w jednym miejscu, aby w innym „sprawozdania Ścisłowskiego” rozrosnąć się do 3 mln 400 tys. zł. To cud, ale tylko taki tyci. W budżecie na rok 2016 jest bowiem zapisane, że na inwestycje powiat wyda 7 mln 200 tys. zł. Starosta zapomniał tylko dodać, że z kasy powiatu wydatkuje na ten cel tylko 2 mln 230 tys. Prawdziwą niespodzianką było zmodernizowanie kilku odcinków dróg i to w kilku gminach. Jakimś cudem jednak w poprzednich latach też pobudowano i zmodernizowano sporo dróg, a właściwie to znacznie więcej... Mieszkańcy Kociszewa zapewne długo będą się zastanawiać, jakim to cudem wyparowało z budżetu 270 tys. zł przeznaczonych na drogę Grójec - Miedzechów. No cóż, w przyrodzie nic nie ginie, pieniądze te zostały spożytkowane w innym miejscu.
Polityczne przepychanki
Nie chcę odnosić się do sytuacji na sesjach i politycznych rozgrywek w Radzie Powiatu. Mamy fatalną sytuację, gdy o większości przesądza jeden głos. Prowadzi to do niezbyt czystych zagrywek - z obu zresztą stron - i kuriozalnych sojuszy. Najlepszym przykładem jest powierzenie funkcji zastępcy starosty Dariuszowi Piątkowskiemu. Ciekawa koalicja, jeżeli weźmie się pod uwagę polityczną przeszłość nowego wicestarosty i jego popleczników. Ale my się nie dziwimy... w końcu Piątkowski zrobił to samo, co Ścisłowski w 2008 r., tylko wywalczył dla siebie (i nie tylko) znacznie więcej. Wróble na grójeckich dachach ćwierkają, że wkrótce skutki tego egzotycznego związku odczuje spółka PCMG. Ekipa nowego wicestarosty ma przystąpić do jej „ratowania”...
Diabeł ubrał się w ornat...
... i na mszę ogonem dzwoni. Wybaczcie Panie i Panowie radni Prawa i Sprawiedliwości. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że właśnie z taką sytuacją mieliśmy do czynienia na każdej sesji przez miniony rok. Jeżeli starosta Marek Ścisłowski wskaże choć jedną prośbę, postulat, czy naszą propozycję, która została podczas tego roku przyjęta i zaakceptowana przez rządzących – będę po przejęciu przez nas władzy głosował za obcięciem mu uposażenia tylko o połowę (od 29 grudnia starosta znów ma najwyższą możliwą stawkę, jakby powiat grójecki był najlepiej zarządzany w kraju). W tej sytuacji wezwanie: „Zgłaszajcie swoje uwagi i pomysły, może uda się je zrealizować” zakrawa na złośliwość. Dobrze pan wie, panie starosto, że – jak uczy doświadczenie ostatnich 12 miesięcy – my możemy sobie gadać, postulować, zgłaszać projekty, przedkładać reformy, które wydźwignęłyby powiat z zapaści – ale wy macie swój ciasny pisowski światek, w którym na głosy z zewnątrz nie ma miejsca. Chyba, że od pewnego posła...
Janusz Karbowiak
Klub Radnych
Powiat Sprawny i Przyjazny