Połączone z oszczędności
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 7286 razy
- Wydrukuj
Łączone klasy w szkołach wiejskich na terenie gminy. Rodzice protestują, samorząd wyjaśnia, że to jedno z rozwiązań na „dziurę” w budżecie. Władze liczą, że będzie ono tymczasowe.
Decyzją władz samorządowych uczniowie pięciu szkół wiejskich od 1 września rozpoczęli naukę w łączonych klasach. Mowa o Publicznych Szkołach Podstawowych w Michałowie, Wrociszewie, Konarach, Ostrołęce oraz Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Nowej Wsi. Rozwiązanie takie wzbudziło niezadowolenie wśród rodziców uczniów z czterech placówek (poza Ostrołęką), którzy napisali petycję do Ministra Edukacji Narodowej, Kuratorium Oświaty w Warszawie oraz Rzecznika Praw Dziecka. Dokument złożyli także wareckim władzom.
Dyskryminacja wsi?
Rodzice wnioskują o cofnięcie decyzji władz w sprawie nauczania dzieci w łączonych klasach. W ich ocenie posunięcie takie wpłynie na obniżenie poziomu nauczania oraz sprawia, że ich dzieci są dyskryminowane ze względu na swoje miejsce zamieszkania. „Wydanie decyzji o prowadzeniu nauczania w klasach łączonych dotyczy tylko szkół wiejskich i stwarza sytuację, w której nasze dzieci są dyskryminowane z uwagi na miejsce zamieszkania i pochodzenie. Nie mają dostępu do edukacji w pełnym wymiarze, co pogłębia dysproporcje w porównaniu z dziećmi z terenów miejskich. Nie godzimy się z tym i zgłaszamy nasz wyraźny protest.” Czytamy w dokumencie opracowanym przez grupę rodziców. Swoje argumenty opierają oni o raport Kuratorium Oświaty w Krakowie, dotyczący organizacji pracy w systemie klas łączonych w szkołach podstawowych województwa małopolskiego. Wynika z niego, że uczniowie szkół z klasami łączonymi nie mają równego dostępu do edukacji w stosunku do rówieśników będących uczniami pozostałych szkół ze względu na gorsze warunki kształcenia.
– Jest zbyt mało czasu na przekazanie materiałów – mówi Agnieszka Malinowska, mama ucznia szkoły w Nowej Wsi. – Dodatkowo, dzieci nie mają szansy na pracę w skupieniu, ponieważ obok nauczyciel pracuje z drugą klasą. Uczniowie są zagubieni, nie wiedzą w którym momencie prowadzący zajęcia mówi do nich, a kiedy do drugiej grupy.
W ocenie rodziców takie połączenie klas sprawia również, że młodsze dzieci są zestresowane podczas udzielania odpowiedzi na pytania nauczyciela.
– Oni po prostu wstydzą się przed sobą – tłumaczy Małgorzata Dąbrowska, mama ucznia podstawówki we Wrociszewie. – Dzieci relacjonują, że starsi koledzy potem się z nich wyśmiewają.
dokończenie ze strony pierwszej
Nic kosztem dzieci
Rodzice mają także zarzut do samej formy przekazania informacji o planach władz. Jak mówią, jedni dowiedzieli się o tym już podczas zakończenia ubiegłego roku szkolnego, inni pierwszego września, a jeszcze kolejni podczas pierwszego zebrania rodziców.
– Informacja o łączeniu klas była przedstawiona w tak przyjemny sposób przez dyrekcję, że myśleliśmy, że chodzi o łączone zajęcia z wychowania fizycznego, muzyki czy plastyki – dodaje Agnieszka Malinowska. – W chwili, gdy okazało się, że chodzi także o inne przedmioty, czy edukację wczesnoszkolną, to poczuliśmy się oszukani. Dzieci ze wsi mają teraz gorsze warunki kształcenia niżeli te uczące się w mieście.
Rodzice obawiają się, że nauka w łączonych klasach wpłynie na spadek poziomu edukacji, a tym samym uniemożliwi dzieciom udział w konkursach, olimpiadach, co wcześniej było w tych placówkach praktykowane.
– Rozumiemy, że sytuacja ekonomiczna gminy jest trudna, ale nie mogą przez to cierpieć dzieci – podkreśla mama ucznia z Nowej Wsi. – Nikt tej decyzji nie konsultował z rodzicami. Prosimy o równe traktowanie wszystkich dzieci w naszej gminie.
W podstawówce w Konarach łączone zajęcia odbywają się także w połowie tygodniowego wymiaru godzin z matematyki, języka polskiego oraz języka angielskiego (z wyłączeniem ósmych klas). Rodzice uczniów obawiają się, że zaległości w nauczaniu będą się potęgowały.
– W takim schemacie nie jest możliwe pełne utrwalenie wiadomości – mówi mama jednego z uczniów placówki. – Dzieci mają za sobą trudny czas, zdalne nauczanie i w ocenie wielu nauczycieli w kraju, dzieci mają braki w wiedzy za ten okres. Trzeba też spojrzeć na pracę nauczycieli. Nie jest łatwe prowadzenie zajęć z dwóch różnych tematów, muszą się dobrze zorganizować.
Tutaj również rodzice rozumieją względy ekonomiczne, ale w ich ocenie wszyscy uczniowie muszą mieć taki sam dostęp do wiedzy.
Niełatwa konieczność
Warecki samorząd tłumaczy, że decyzja o łączeniu klas w szkołach wiejskich poprzedzona została konsultacjami z kuratorium oświaty w Warszawie oraz Radomiu oraz Radą Pedagogiczną.
– Ubolewamy nad tą decyzją i wierzę, że jest to sytuacja przejściowa – tłumaczy Teresa Knyzio, wiceburmistrz Warki. – Rozumiem troskę rodziców o dzieci, ale nikt z nas nie ma złej woli.
Władze podkreślają, że decyzja ta była podyktowana narastającymi od wielu lat wydatkami na oświatę. Subwencja, jaką otrzymują samorządy często wystarcza tylko na pokrycie połowy kosztów, pozostałą część muszą dołożyć JST z władnego budżetu.
– W ubiegłym roku musieliśmy znaleźć w budżecie 5 mln złotych więcej – wyjaśnia Teresa Knyzio. – Dobrą wolą tej gminy zawsze było dokładanie do oświaty. Gdyby nie było takiej konieczności, to nie łączylibyśmy klas.
Sytuacja jednak zmieniła się diametralnie w tym roku. Z uwagi na panującą pandemię koronawirusa JST odnotowują dużo niże wpływy z podatków CIT, gmina Warka także. Jak przyznają władze, bez podjęcia jakichkolwiek decyzji, mogłoby się okazać, że za chwilę zabraknie pieniędzy w budżecie.
Decyzję o łączeniu klas podjęto już na etapie tworzenia przez dyrekcje szkół arkuszy organizacyjnych i to oni odpowiedzialni byli za poinformowanie rodziców o zmianach. – Bardzo precyzyjnie przeanalizowaliśmy liczbę dzieci w klasach – mówi wiceburmistrz Warki. – Wiejskie szkoły zawsze kosztowały więcej ze względu na innym sposób naliczania subwencji.
Władze Warki dla przykładu podają, że roczne utrzymanie ucznia w szkole w mieście to koszt 7900 zł, tego samego na wsi ponad 17 000 złotych. – Gdyby nie pandemia koronawirusa i wzrost kosztów na wypłaty, to placówki funkcjonowałyby w niezmienionym kształcie. My nigdy nie myśleliśmy o interwencji w sieć szkół, bo każda z nich jest ważna i potrzebna.
Władze gminy podkreślają także, że zmiany w oświacie to nie jedyne działania w poszukiwaniu oszczędności. Poza tym m.in. wprowadzono redukcję etatów w jednostkach organizacyjnych gminy.
– Decyzja ta jest koniecznością i poczuciem odpowiedzialności, nie tylko za oświatę, ale za losy całej gminy – podsumowuje Teresa Knyzio. – Musimy patrzeć na całość budżetu, aby nie doprowadzić do zapaści finansowej.
Jeśli sytuacja się nie zmieni, rodzice planują protest przed budynkiem Urzędu Miejskiego w Warce. Ma się on odbyć w środę, 23 września, w dniu publikacji artykułu.