Nie da się szybko realizować obietnic a jednocześnie działać wolno - wywiad z Marszałkiem Senatu RP Stanisławem Karczewskim.
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 15991 razy
- Wydrukuj
Panie Marszałku, każdy nowy rząd prosi o sto dni spokoju i wyrozumiałości. Rząd Pani Beaty Szydło nie może liczyć nawet na jeden dzień, ale chyba też tego nie potrzebuje? Od samego początku jesteśmy świadkami nowej jakości w parlamencie i bardzo ciężkiej pracy. Skąd takie tempo zmian?
S.K. Wygrana Prawa i Sprawiedliwości to wielkie zobowiązanie wobec wyborców. Chcemy, w przeciwieństwie do poprzedników, dotrzymać obietnic wyborczych, a wszystkie nasze projekty i plany z kampanii wprowadzić w życie. Jest wiele osób, które czekają na rozwiązanie ich problemów i pomoc. Jednak w pierwszej kolejności musieliśmy zająć się uporządkowaniem pewnych spraw. W czerwcu, przewidując swoją porażkę w wyborach parlamentarnych, Platforma dokonała zamachu na Trybunał Konstytucyjny, całkowicie i bezprawnie go zawłaszczając. Trybunał miał stać się ostatnim bastionem władzy PO i torpedować reformy Prawa i Sprawiedliwości, uznając je za niezgodne z Konstytucją. Bez tych zmian, nie mielibyśmy możliwości wprowadzania w życie naszych sztandarowych ustaw dotyczących obniżenia wieku emerytalnego, podniesienia kwoty wolnej od podatku, czy ustawy „Rodzina 500+” , na którą czekają miliony polskich rodzin.
Pomimo zawrotnego tempa, wiele osób i tak podnosi zarzut, że nie wywiązujecie się ze swoich obietnic?
S.K. To jest właśnie to, o co Pani Redaktor pytała. Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory 25 października, kadencje Sejmu i Senatu rozpoczęły się 12 listopada, a rząd zaprzysiężono 16 listopada. Realnie rządzimy niespełna trzy miesiące, a w kilka dni po wyborach, w niektórych stacjach telewizyjnych mówiono już o tempie realizacji obietnic. Każdy nowy rząd ma swoje sto dni spokoju. My tego czasu nie dostaliśmy. Od pierwszych dni po przejęciu władzy jesteśmy atakowani przez opozycję i media z nią związane, że nie wywiązujemy się z naszych obietnic. Z drugiej strony zarzucają nam, że działamy zbyt szybko. Nie da się szybko realizować obietnic a jednocześnie działać wolno.
Ale, czy budżet państwa będzie na to stać?
S.K. Między innymi w tym celu wprowadziliśmy ustawę o podatku bankowym. Opodatkowanie sektora finansowego jest potrzebne, by można było realizować, wspomniane wcześniej, prospołeczne projekty rządu. Tego typu podatek bankowy jest podatkiem stosowanym w wielu krajach europejskich m.in. w Austrii, w Niemczech czy w Belgii. Jest jeszcze projekt ustawy o podatku od hipermarketów. Ma to być podatek od obrotów, z kwotą wolną i progami. Nie może być tak, że mali przedsiębiorcy taki podatek płacą, natomiast wielkie sieci, głównie zagraniczne, są z niego zwolnione. Pieniądze, które powinny zasilić budżet państwa wypływają poza jego granice. Pani Redaktor, Prawo i Sprawiedliwość przede wszystkim chce wprowadzić zmiany, które będą korzystne dla wszystkich obywateli. Ludzie dali nam ogromny kredyt zaufania i my na pewno się z niego wywiążemy.
Panie Marszałku ostatnio dużo się mówi o „małej ustawie medialnej” i utworzeniu mediów narodowych przez Prawo i Sprawiedliwość. Czy te zmiany rzeczywiście były konieczne?
S.K. Media publiczne potrzebują zmian, szczególnie telewizja publiczna. Powinna być obiektywna, zrównoważona, pokazywać fakty, a nie służyć jednej partii politycznej. Proszę zwrócić uwagę na to, że dotychczas zarówno Prezydent RP, jak i politycy Prawa i Sprawiedliwości, byli marginalizowani. O naszej aktywności można było się dowiedzieć z Internetu lub prasy i niezależnych mediów. Pokazywano natomiast pana Petru, który krytykuje wszystko, co wprowadzamy. Podatek bankowy również, a przecież sam wywodzi się z tego środowiska i nie tak dawno zachęcał Polaków do brania kredytów we frankach. Później zdążył przewalutować swój kredyt we właściwym czasie.
No właśnie, czy Ryszard Petru przejął rolę lidera opozycji i stał się zagrożeniem dla pozostałych ugrupowań?
S.K. Pan Petru chce stać się liderem opozycji, a jego działania determinuje chęć przejęcia władzy, za wszelką cenę. Stanowi zagrożenie, ale dla Polski. Cenę za nieodpowiedzialne działania, które podejmuje płacimy my, wyciągani na arenę międzynarodową. Z cynicznym uśmiechem i z satysfakcją w głosie mówi o tym co się dzieje w Polsce. Razem z panem Kijowskim wyprowadza ludzi na ulicę pod szyldem KOD-u. Pamiętajmy, że w dużej mierze są to działacze PO, Nowoczesnej i lewicy, albo jak w przypadku debaty w PE, brukselscy urzędnicy związani z Platformą. To jest oszukiwanie Polaków i kreowanie fikcyjnej rzeczywistości. Debata w Parlamencie Europejskim zdemaskowała intencje tych polityków. Beata Szydło wygrała w sposób zdecydowany debatę, wygrała prawda. Mamy opozycję destrukcyjną.
A pan Kijowski, no cóż…, chciałoby się powiedzieć, że nie powinien pierwszy rzucać kamieniem. Nie powinien mówić o przestrzeganiu prawa i zasad ktoś, kto sam jest z tym na bakier. Choć niepłacenie alimentów, to sprawy prywatne pana Kijowskiego, to jednak wiele mówi o osobie. Każda kadencja musi mieć swojego Palikota. Pan Kijowski jest takim Palikotem. Kontestuje i krytykuje, robi show, urządza happeningi.
Tylko owo palikotyzowanie polskiej polityki zapowiada kolejne odsłony. Opozycja ponownie chce skarżyć na Polskę do instytucji międzynarodowych. Trudno to zrozumieć…
S.K. Zrozumieć jest bardzo łatwo, tylko niezwykle trudno zaakceptować i w sposób logiczny wytłumaczyć. Nie godzimy się na to, by nasze wewnętrzne sprawy były dyskutowane na forum międzynarodowym. Wielokrotnie o tym mówiłem. Platforma Obywatelska i jej działacze nie pogodzili się z utratą władzy. Dziś są zdeterminowani, nie mają nic do stracenia, kierują się interesem swoich partii i słupkami poparcia, szkodząc Polsce. Na szczęście ostatnie wydarzenia obnażyły tych polityków. Przypomnieliśmy, że to za rządów PO-PSL, ABW wtargnęła do redakcji tygodnika „Wprost”, podsłuchiwano dziennikarzy zajmujących się aferą taśmową i ich rodziny, służby wkroczyły nad ranem do mieszkania pewnego blogera. Z kolei wypowiedzi pana Martina Schulza są skandaliczne i kompletnie nieuprawione, zwłaszcza że niemieckie media przez kilka dni ukrywały masowe napaści imigrantów na kobiety. Nikt nie debatował wówczas nad zagrożeniem dla praw obywatelskich i wolności. W tym kontekście warto również pamiętać, że podatki bankowy czy od hipermarketów uderzają w zagraniczny kapitał, który się przed tym broni.
Tylko, że w takich warunkach rządzi się trudno. Czy to nie odbije się na realizacji programu Prawa i Sprawiedliwości?
S.K. Jest trudno, ale damy radę. Jesteśmy doświadczonym i mądrym narodem. Polacy widzą i odczuwają, że nic się nie zmienia w sferze wolności i że demokracja ma się bardzo dobrze. Ponadto wprowadzamy stopniowo kolejne dobre ustawy. Za chwilę ustawa 500+, obniżenie wieku emerytalnego, a minister zdrowia Konstanty Radziwiłł pracuje nad ważną ustawą o darmowych lekach dla osób powyżej 75-roku życia. Podejmiemy się uproszczenia w podatkach i walki z umowami śmieciowymi. Nie wspominając o innych ustawach, które wpisują się w zapowiedź zmiany i mają przebudować funkcjonowanie państwa.
Jako marszałek Senatu RP jaką ma Pan wizję funkcjonowania izby wyższej polskiego parlamentu. Co chciałby Pan zmienić?
S.K. Przede wszystkim, chciałbym, żeby Senat był bardziej aktywny i wyszedł z cienia Sejmu. Będziemy przygotowywać więcej własnych projektów ustaw, a przed każdym posiedzeniem urządzać konferencje prasowe. Będę dążył do tego, by Senat stał się miejscem organizowania konferencji i sympozjów dotyczących m.in. opieki zdrowotnej w Polsce. Często w Senacie znajdujemy się w sytuacji, gdy rząd i większość parlamentarna oczekują od nas szybkich decyzji. Mam nadzieję, że teraz będzie inaczej, że Senat pozostanie rzeczywiście izbą refleksji i zadumy. Ogromnym wyzwaniem dla Senatu są sprawy Polonii. Chcemy odzyskać środki na współpracę z Polakami i Polonią, które za sprawą ministra Sikorskiego przejęło MSZ. To było złe rozwiązanie, przeciwko któremu środowiska polonijne protestowały. Planujemy znowelizować oraz wprowadzić w życie Kartę Polaka i przedstawić ustawę o repatriacji, a co więcej, to czas pokaże. Na bieżąco będę informował o planach Senatu RP.
Odnośnie planów, będzie IV edycja Konkursu o Żołnierzach Wyklętych? Znajdzie Pan czas na pracę w terenie?
S.K. Oczywiście. Wysłaliśmy już zaproszenia do szkół. Mam nadzieję, że i w tym roku będzie bardzo wysoka frekwencja. Tak jak w poprzednich latach przewidziane są bardzo atrakcyjne nagrody dla uczestników, w tym wyjazdy do Brukseli lub Strasburga. Cieszę się, że konkurs cieszy się tak dużym zainteresowaniem, a także tym, że uczniowie chętnie się angażują i wykazują bardzo wysoki poziom wiedzy. Jestem dumny z tego, że mamy tak wspaniałą młodzież.
Odpowiadając na drugą część pytania, zawsze znajdę czas na sprawy naszego regionu. Powołaliśmy Zespół Parlamentarny na Rzecz Ziemi Radomskiej w ramach którego będziemy zabiegać o sprawy ważne dla naszego regionu. Poza Nowym Miastem i Grójcem, wraz z pozostałymi parlamentarzystami Prawa i Sprawiedliwości, otworzyliśmy dodatkowe biuro w Warce. W każdym pełnione są dyżury pracowników. Myślimy o Polsce, ale i o naszych małych Ojczyznach. Dla Państwa chcemy pracować i zmieniać naszą rzeczywistość.
A co z pracą w zawodzie?
S.K. Z przykrością i wielkim bólem muszę zrezygnować z dotychczasowej pracy. Nie będę mógł już dyżurować. Natomiast, aby mieć kontakt z zawodem, z pacjentami oraz personelem będę pomagać w ramach wolontariatu moim koleżankom i kolegom ze szpitala w Nowym Mieście.
Dziękuję za rozmowę. Naszym rozmówcą był Marszałek Senatu RP, Stanisław Karczewski.
S.K. Dziękuję.
Redaktorka