Kto zarobi na pracownikach z Ukrainy?
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Czytany 13534 razy
- Wydrukuj
W ostatnim czasie pojawia się sporo teorii i spekulacji na temat zatrudniania Ukraińców.
A właśnie w tym roku mija już 9 lat, od kiedy Związek Sadowników RP wynegocjował i przez lata walczył o utrzymanie obecnie obowiązujących preferencyjnych zasad zatrudniania Ukraińców. Przepisy, dzięki którym na oświadczenie o zamiarze powierzenia pracy pozyskujemy tanią siłę roboczą z Ukrainy. To dzięki temu wciąż jesteśmy konkurencyjni na światowym rynku. 1 marca br. uczestniczyłem w konferencji sadowniczej w Chynowie, gdzie rozgorzała dyskusja na ten temat. Przypomniało mi się spotkanie przedwyborcze jesienią 2015 r., podczas którego poseł Mirosław Maliszewski ostrzegał, że zapowiadane przez rząd PiS-u zmiany uderzą w nas, sadowników. Wielokrotnie podkreślał, że obiecywana przez PiS stawka 13 zł/ godzinę będzie dotyczyła wszystkich, czyli zatrudnianych przez nas Ukraińców także. Podkreślał, że dalsza polityka i podgrzewanie sytuacji z Rosją ws. katastrofy smoleńskiej to głównie sadownikom odbije się czkawką. Mało kto chciał go wtedy słuchać, a dziś wielu jest szczerze zdziwionych, że to prawda. I wiele pytań: to te stawki też nas dotyczą? Otóż dotyczą! I stawki, i kontrole i kary nas będą dotyczyły, bo trzeba przecież z czegoś Program 500 + sfinansować. A z pustego to ani Salomon, ani Morawiecki nie naleje. Żeby się za długo nie rozwodzić przedstawię zasadnicze różnice formalno-prawne w zatrudnianiu Ukraińców przed rządami PiS-u i tego, co planują obecnie wprowadzić:
Ta tabelka mówi sama za siebie i odpowiada na pytanie: kto na tym zarobi. Odpowiedź jest prosta: budżet państwa/powiatu, który - zdaje się - ma spory deficyt!
Sławomir Zieliński
Członek Związku Sadowników RP