Background Image
Previous Page  16 / 28 Next Page
Information
Show Menu
Previous Page 16 / 28 Next Page
Page Background

16

REGION

Na spotkanie, które odbyło się 10

października w hali sportowej w Błę-

dowie, przybyły tłumy sadowników.

Ich głównym celem było uzyskanie

informacji na temat interwencyjnego

skupu jabłek przemysłowych, który

ma przeprowadzić firma Eskimos.

Pytań odnośnie funkcjonowania tego

mechanizmu było bowiem wiele.

Sztuką jest sprzedać

Minister swoje przemówienia rozpo-

czął od tematu nadprodukcji jabłek i

ściśle związanymi z tymniskimi cena-

mi i problemami ze zbyciem owoców.

– Produkcja jest w tej chwili wielka.

Pojawia się pytanie: czy nie można

było tego przewidzieć? A gdzie jest

samoregulacja branży? Wszyscy z

Was jeździli po Europie. Widzieli-

ście, jak te rynki są skonstruowane,

jaka jest rola samych producentów.

To oni decydują o wszystkim. Pań-

stwa zachodnie się nie wtrącają do

organizacji rynku owoców i warzyw.

Dobrze zorganizowane grupy owoco-

wo-warzywne, wspólne formy sprze-

daży, wspólne negocjowanie, wspólne

przetwórnie. A gdzie to jest w Polsce?

– pytał Ardanowski.

– Niewielką sztuką jest wyproduko-

wać jabłko. Sztuką jest dobrze ulo-

kować na rynku, dobrze sprzedać.

Trzeba mieć zorganizowany rynek, w

którym sadownicy będą najważniej-

szym ogniwem. Zorganizowanie się

producentów jest warunkiem, żeby

taka sytuacja, jaka jest obecnie, nigdy

się nie powtórzyła – stwierdził mini-

ster.

Ratowanie sytuacji

Mechanizm interwencyjnego skupu

owoców minister Ardanowski nazwał

„ratowaniem sytuacji na szybko”. –

Trzeba te jabłka zagospodarować.

Znalazłem firmę, która podjęła się

je przetwarzać. Pojawiły się pyta-

nia: czemu ta firma? Czemu nie było

przetargu? Ta firma jako jedna z nie-

licznych powiedziała, że nic za to nie

chce. Nie chciała grosza dopłaty. Po-

prosiła jedynie o pomoc w załatwie-

niu kredytów na skup – przekonywał

szef resortu rolnictwa.

Minister zapewniał sadowników, że

program interwencyjnego skupu ja-

błek będzie działać. – Firma Eskimos

będzie płacić 25 groszy za 1 kilogram

jabłka przemysłowego. Może cena nie

jest rewelacyjna, ale zawsze coś zosta-

nie. Będzie płacić w ciągu 7 dni. Spół-

ka chce, by dostarczanie jabłek roz-

ciągnąć w czasie, bo jeśli wszyscy się

„zwalą” na raz, to wszystko się będzie

„korkować”. Firma ustali z sadowni-

kami, kiedy owoce mogą być dostar-

czone, bo przerób tych jabłek będzie

trwał parę miesięcy – tłumaczył Jan

Krzysztof Ardanowski, zapewniając,

że ministerstwo i rząd będzie kon-

trolować, czy pieniądze są wypłacane

sadownikom na bieżąco.

„Od tego są”

Głos na spotkaniu zabrał również Mi-

rosław Maliszewski, poseł PSL i pre-

zes Związku Sadowników RP. – Przy-

jeżdżali do nas już różni mędrcy, byli

ministrami, eurodeputowanymi, pre-

mierami. Pouczali nas, co mamy ro-

bić. Mówili, że produkujemy za dużo,

że produkujemy źle. Pan, niestety, po-

szedł tą samą drogą – powiedział do

Ardanowskiego Maliszewski. – Nie

jest winą tych ludzi, że wyproduko-

wali w tym roku 4,5 mln ton jabłek.

Bo co mieli robić? Od tego są – prze-

mawiał.

Prezes Związku część swojego prze-

mówienia poświęcił kwestii rosyjskie-

go embarga na polskie owoce. – Cóż

złego robiliśmy, że sprzedawaliśmy do

Rosji 1,2 mln ton jabłek? To jest rynek

największego na świecie importera ja-

błek. To był rynek, który płacił dobre

pieniądze. Pod ten rynek rozwijaliśmy

produkcję i zakładaliśmy nowe sady –

podkreślał Maliszewski i stwierdził: –

Nie ma żadnej nadprodukcji. Trzeba

się tylko przeciwstawić tym, którzy

nas okradają. Nie można dopuścić,

żeby zmowa cenowa dalej funkcjono-

wała. Rynek może uratować sprzedaż

jabłek deserowych na eksport i zapa-

nowanie nad rynkiem koncentratu.

Maliszewski zaznaczył również, że

mieszkańcy nie mogą się skontakto-

wać ani z firmą Eskimos, ani z wy-

typowanymi punktami skupu, które

mają dla niej kupować jabłka przemy-

słowe.

Gra psychologiczna

Sporo do powiedzenia na spotkaniu

mieli także sami sadownicy. Cieka-

we spostrzeżenie wysunął Karol Pa-

jewski, sadownik z okolic Mogiel-

nicy. – Nie wiem, czy Panu, panie

ministrze, jest wiadomo o patologii

w rynku przetwórczym. Znam prze-

twórcę, który przez 30 lat zajmuje się

koncentratem. On mówi, że nie ma

przeciwwskazań ekonomicznych,

żeby w tej chwili zapłacić 30-35 gr

za kilogram jabłek przemysłowych.

Ale jeśli on zapłaci, to inni go zdep-

czą, zniszczą. Dostanie reklamację i

jest „ubity”. Czy wie Pan, że KUPS

(Krajowa Unia Producentów Soków

– red.) jest zaprzeczeniem krajowej

unii, tylko dyktatem przysłowiowe-

go Niemca – powiedział młody sa-

downik. Za te słowa dostał gromkie

brawa od uczestników spotkania.

Na podobne patologie zwrócił

uwagę Wiesław Czerwiński, radny

powiatu grójeckiego. Jak stwier-

dził, skupy, które biorą udział w

programie interwencyjnego sku-

pu jabłek, mogą być szantażowane

przez największe przetwórnie. Po-

dał przykład swojego znajomego,

przedstawiciela jednej z grup pro-

ducenckich. – W momencie, gdy

ukazała się lista podmiotów, które

będą skupować jabłka w ramach

interwencyjnego skupu owoców,

mój znajomy (który był wpisany

na listę – red.), otrzymał SMS-a z

przetwórni, żeby nie przywoził ja-

błek z jakichś przyczyn. Natomiast

jego siostra, która na liście nie była,

dostała SMS-a, że może jabłka przy-

wieźć. O czym to świadczy? O tym,

że jest potężna gra psychologiczna

przetwórców przeciwko tym, którzy

dostarczają towar – mówił.

Dominik Górecki

REGION:

Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski skorzystał z zaproszenia wójta Marka Mi-

kołajewskiego i przyjechał do Błędowa. Jego wizyta miała związek z wprowadzeniem mechanizmu

interwencyjnego skupu jabłek przemysłowych.

Pytania o przyszłość

sadownictwa